„Powiedzcie : co się wam wydaje ? -Pewien człowiek miał dwu synów. Zwracając się do jednego z nich, powiedział: Synu mój, idź dziś popracować w winnicy. A on odpowiedział : Dobrze, panie – ale nie poszedł. Potem zwracając się do drugiego powiedział to samo. A ten odpowiedział : Nie chcę ! Ale potem odczuwając niepokój, poszedł. Który z tych dwóch wypełnił wolę ojca ?”
(Mt 21 28-31)
Dobry Boże – chciałoby się powiedzieć, „ile łez, ile bólu i skarg” można by uniknąć, gdyby człowiek zechciał, zanim coś źle uczyni, rozważyć w sercu i umyśle swój zamiar. To jeszcze wprawdzie niczego nie przesądza, ale wzbudza niepokój i to może być dobry niepokój. Może to i zbytni optymizm, jeśli nie naiwność, ale gdyby każdy z nas przynajmniej czasami ten niepokój odczuwał, to ilość zła i cierpienia wokół nas radykalnie by się zmniejszyła.
Syn powiedział ojcu „nie”. Gdyby zabrakło mu owego niepokoju, a inni tłumacze mówią także o żalu i opamiętaniu, o wyrzutach sumienia, zostałby z tym swoim „nie” ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Jest w nas jednakże coś i z tego pierwszego syna. Ileż to razy mówimy „tak” Bogu, bliźnim naszym, samym sobie, a potem lekce sobie ważymy nasze słowo.