„Gdy one [niewiasty] były w drodze, niektórzy ze straży przyszli do miasta i powiadomili arcykapłanów o wszystkim, co zaszło. Ci zebrali się ze starszymi, a po naradzie dali żołnierzom sporo pieniędzy i rzekli : „Rozpowiadajcie tak :Jego uczniowie przyszli w nocy i wykradli Go, gdyśmy spali. A gdyby to doszło do uszu namiestnika, my z nim pomówimy i wybawimy was z kłopotu „. Ci więc wzięli pieniądze i uczynili, jak ich pouczono.” ( Mt. 28, 11 -15)
Arcykapłani wpadli na genialny pomysł. Ewangelista notuje wprawdzie, że „po naradzie” ale to w niczym nie umniejsza ich kunsztu. Żadne tam namawianie, przekonywanie i argumentowanie, po prostu „sporo pieniędzy”. Doskonale wiedzieli, że namawiają do kłamstwa, ale stąd właśnie pieniądze. Kłamstwo zresztą bardzo często związane jest z pieniędzmi. Cóż taki ich urok, „sporo pieniędzy” czyni prawdziwe cuda – otwiera szczelnie zamknięte drzwi, zawiłe procedury czyni dziecinnie łatwymi, a twarz gburowatego urzędnika rozjaśnia życzliwym uśmiechem.
Zanim jednak zaczniemy skądinąd słusznie się oburzać na cynicznych arcykapłanów, to przypomnijmy sobie, kiedy to sami ostatni raz daliśmy albo wzięliśmy „sporo pieniędzy”. Och nie, dawanie czy branie szeleszczących banknotów, tak po prostu do ręki, jest dość prymitywnym zabiegiem. Kulturalni ludzie tak nie czynią, to może zresztą być ryzykowne, wszak nie zawsze można liczyć, że gdy dojdzie to do uszu „namiestnika,” to” ktoś” z nim porozmawia i wybawi nas z kłopotów. Są dziesiątki innych sposobów wyrażenia „wdzięczności” lub jej przyjęcia.
W tej „pochwale” pomysłu arcykapłanów jest tylko jeden minus. Otóż nie wszyscy mają „sporo pieniędzy”. No to mają problem, chciałoby się powiedzieć. Muszą wtedy mieć dużo czasu, energii, muszą wiele stać lub chodzić „od Annasza do Kajfasza” a rezultat bywa więcej niż wątpliwy. To już jednak temat na inne rozważania.