Wystąpienie P. Jażdżewskiego i późniejsze zatrzymanie P. Podleśnej za obrazę uczuć religijnych, każe po raz kolejny zastanowić się nad paroma ważnymi sprawami. Na chwilę „kurz bitewny” opadł, więc kilka myśli.
Jeżeli chce się zrozumieć te osoby, (nie znaczy zgodzić się z nimi) a zarazem cały problem, to trzeba spróbować poznać ich racje. Taka postawa, nie tylko w odniesieniu do nich, jest intelektualnie racjonalna. Patrzymy na Kościół jako jego uczestnicy, trzeba w imię uczciwości spojrzeć też oczyma ludzi niewierzących. Ja nie zgadzam się z tezą wypowiedziana przez P. Jażdżewskiego, że ten kto szuka w Kościele transcendencji i absolutu będzie zawiedziony. Nie zgadzam się, że „ten, kto szuka moralności w Kościele, nie znajdzie jej”. Zaprzeczam, abym ja szukając strawy duchowej, wychodził z Kościoła głodny. Ja i wielu innych katolików tę strawę duchową znajdujemy, choć nie zawsze jest to takie proste.
Na niedzielną Mszę św. wychodzę godzinę wcześniej, mimo, że swój kościół parafialny mam o „rzut beretem”. Podobnie jest z rekolekcjami. Zjawisko churchingu jest powszechne wśród ludzi szukających pogłębionej wiary. Ja wiem, że biskupi i księża powodujący zgorszenie, nie są jedynymi, co więcej, ja nie neguję tego, że oni są dalej kapłanami. Przypomina mi się wypowiedź ś.p. ks. Kaczkowskiego, że chciałby aby sakramentu pojednania udzielił mu wierzący ksiądz, ale ostatecznie może być i niewierzący byle z uprawnieniami. To jest trudne do przyjęcia, ale taka jest tajemnica święceń kapłańskich.
Spójrzmy na to samo od strony człowieka niewierzącego, czy choćby wątpiącego. Wchodzi on do kościoła i słyszy nudne ple, ple, ple równie znudzonego księdza. Wchodzi do innego kościoła w Wielki Czwartek i słyszy z ust biskupa antysemicką fałszywkę, czeka na głosy oburzenia innych biskupów, lub choćby upomnienia i nie słyszy ich. Jeszcze w innym miejscu słucha wypowiedzi biskupa, któremu powołanie do kapłaństwa pomyliło się z rolą członka egzekutywy partyjnej. Rzesze ludzi miały okazję posłuchać pseudo poetyckiego przedstawienia, w którym emerytowany biskup zarzucał homoseksualistom, że nawet grzeszyć po ludzku nie potrafią, z czego prosty wniosek, że są zwierzętami. Reakcji żadnych. Swoją drogą ciekawy jestem czym różni się grzech heteroseksualny od homoseksualnego?
A przecież to wierzchołek góry lodowej. Mimo licznych apeli kierowanych do hierarchii przez ludzi cieszących się społecznym uznaniem, którzy są Kościołem tak samo jak oni – cisza. Tłumaczą się mętnie, że nie mogą, nie mają władzy, co jest obrazą rozumu nie tylko ludzi niewierzących, ale mojego rozumu też.
Ja wiem, że zamiast wysłuchania słów krytyki, także tej nieuzasadnionej, najłatwiej schylić się po kamień. Dawno temu pewni ludzie przyprowadzili pewną niewiastę przed pewnego Człowieka właśnie po to, aby On sam podniósł kamień i pozwolił na to samo im. Czy naprawdę zapomnieliśmy jaką odpowiedź usłyszeli?
Należę do tych, których „tęczowa Matka Boża” nie zgorszyła. Ja bym tego nie zrobił, ale jeśli ktoś ma taką potrzebę – trudno. Wiadomo, że inspiracją, do tego wizerunku był wystrój grobu Pańskiego w jednym z kościołów. Ludzi których tym wystrojem obrażano nie obchodzi co o tym, czy tamtym sądzi Kościół, nikt mu tego sądu nie zabrania. Czy jednak musi mu nadać taką formę, żeby poniżać ludzi mających inne zdanie?. Jezus do kobiety złapanej na cudzołóstwie zwraca się „niewiasto”. Czy mam mówić, jak by zwrócił się do niej dzisiaj niejeden chrześcijanin? Jeżeli faktycznie naklejano te wizerunki na toalety i śmietniki to było oczywiste chamstwo i tak powinno to być ocenione. Całkiem niedawno na gdańskim marszu grupa osób bez wiedzy organizatorów niosła plakat będący bluźnierczym przedstawieniem Najświętszego Sakramentu. To też było chamstwo i łajdactwo. Ale tutaj dygresja. Gdy urzędujący prezydent zmienił słowa pieśni, dla wielu Polaków będącej nieoficjalnym hymnem narodowym, jakoś nie przypominam sobie, aby do drzwi pałacu prezydenckiego zapukała policja. A przecież w wersji prezydenckiej Bóg miał zwrócić pewnej grupie rodaków „Ojczyznę dojną”. No to jak jest z tą obrazą uczuć religijnych?
W Konstytucji duszpasterskiej o Kościele czytamy między innymi, że” Kościół powinien zrezygnować nawet z legalnych przywilejów ( w tym wypadku z przepisów prawnych o obrazie uczuć religijnych) jeżeli korzystanie z nich podważa szczerość jego świadectwa, albo nowe warunki życia domagają się innego układu stosunków”. W innej zasadzie soborowej mamy zaś stwierdzenie, że „prawda nie inaczej się narzuca, jak tylko siłą samej prawdy…”.
I choć to są słowa ważnych dokumentów soborowych napisane bardzo poważnym tonem, to mają, to powinny mieć zastosowanie w naszym codziennym życiu społecznym i religijnym.