„Kto może powiedzieć: „Nikt przeze mnie nie płakał. Nigdy w nikim nie wzbudzałem strachu” (Egipska Księga Umarłych)
Ludzkie łzy są jedyną wydzieliną ludzkiego ciała, która nie budzi u innych dyskomfortu. Może dlatego mówi się, że na ludzkiej krzywdzie, której wyrazem są łzy, nie da się niczego trwałego zbudować. Nie mam do nikogo żalu, że głosował na taką czy inną partię, każdy wolny człowiek ma i powinien mieć prawo wyboru. To dotyczy każdego z nas, niezależnie jaką funkcję pełni, czyli także duchownych, od wikarego począwszy na kardynale skończywszy. Nie jestem naiwny, każda władza popełnia błędy, chciałoby się powiedzieć – niestety. Są one wpisane w ludzką niedoskonałość od której nikt nie jest wolny. Nie znaczy to, że obojętność na te błędy jest usprawiedliwiona, bo „wszyscy są tacy sami”. Nieprawda, nie wszyscy są tacy sami, nie wszyscy muszą być tacy sami!
Kościół rozumiany jako jego hierarchia, jako jego przełożeni i starsi, ma obowiązek upominać się o skrzywdzonych, o ich prawa i dobre imię. To także jest istota ich powołania, ich służby Bogu i bliźniemu i nie da się tego rozdzielić. Pasterz obojętny na krzywdę choćby jednej owcy powierzonej jego pieczy, popełnia niegodziwość! On ma nie tylko zaginioną owcę odszukać, ale wziąć ją na ramiona, doprowadzić do stada i cieszyć się z tego. Dlatego chcę jasno powiedzieć moim pasterzom : mam do was żal. Mam do was żal, że nie reagowaliście, gdy waszym owcom działa się krzywda. Milczeliście gdy działy się rzeczy wołające o pomstę do Boga. Bóg nie jest mściwy i was do tego bynajmniej nie namawia, ale jeśli wy milczycie, to rezygnujecie z bycia sumieniem katolickiego społeczeństwa.
Do współczesnej polszczyzny weszło w użycie nieco żartobliwe stwierdzenie :” nie chcem, ale muszem”. Ja też nie chcę, ale będę wracał do tego co boli, do tego co nie pozwala na zagojenie się rany.
Legitymizujecie władzę, która świadomie podsycając naturalne ludzkie lęki, spowodowała przerażającą obojętność wobec ludzi, którzy poszukując drogi wyjścia z piekła wojny, toną w morzu. Ta władza bez przerwy powołująca się na Kościół, odmówiła pomocy nawet rannym dzieciom i ich matkom. Nie potrafiliście, czy nie chcieliście jasno zawalczyć o realną pomoc dla nich, choć było to możliwe. Gdy tysiące ludzi ginęło, nie stać was było, na apel o to by wierni, którym przewodzicie podzielili się swoim dobrobytem z tymi ludźmi. Zajmowała was w tym czasie urojona zagłada pt. Gender.
W sprawie pedofilii i wykroczeń duchownych związanych z szóstym przykazaniem Dekalogu, biskupi jako całość zachowują spokojny dystans, choć jak napisał Sz. Hołownia powinni „w popiele i na kolanach”. Pojawiają się ostatnio głosy, które dają jakąś nadzieję, choć spóźnione i wymuszone okolicznościami. Brakuje dramatycznie gestu autentycznego pochylenia się z miłością nad ofiarami zbrodni, które popełnili wasi podwładni, nierzadko przy waszej całkowitej obojętności. Mam do was żal, że zasłoniliście wasze oczy na gest kochanego Franciszka całującego w rękę skrzywdzonego człowieka i nie ma znaczenia jego późniejsze zachowanie. O moralne i prawne zadośćuczynienie ofiary muszą walczyć w sądzie, muszą je wręcz wyrywać. Na obrzydliwe zachowanie księży Chrystusowców (!) zwracało uwagę wielu wybitnych przedstawicieli Kościoła, ale nie było wśród nich żadnego z was. Oczywiście jak zwykle obłudne oświadczenia o granicach wasze jurysdykcji, tak jakbyście nie byli biskupami Kościoła Powszechnego. Czy na Sądzie Ostatecznym będziecie pokazywali mapy z zaznaczonymi granicami diecezji? Ten argument pokazuje waszą małość.
Mam do was żal za pochwałę chamskiego i niechrześcijańskiego wpisu jakiego dokonał pracownik IKEI, ale milczeliście gdy zasłużonego w walce z przestępcami człowieka, ciągnięto przez pół Polski, by przedstawić mu absurdalne zarzuty. Paradoksalnie docenili go przestępcy, którzy o mało go nie zabili. Milczeliście gdy w sejmie protestowali niepełnosprawni, gdy słowem i czynem poniewierano ich matkami. Jeden z was obiecał się modlić, a drugi, co szczególnie mnie zabolało, stwierdził, ze Kościół nie jest od pisania ustaw, tak jakby protestujący tego od was oczekiwali.
Mam do was żal, że bez przerwy uczulacie nas na grzech kłamstwa, ale ze spokojem, podchodzicie do faktu, że telewizja oszukańczo nazwana publiczną, kłamie w dzień i w nocy. Za nic macie losy ludzi już nie tylko opluwanych w tej telewizji, ale oblewanych szambem.
Mam do was żal o rozpętanie histerii i wrogości wobec środowisk LGBT. Ci ludzie są tak samo grzeszni jak i my wszyscy, ale to na ich osobach ćwiczycie wrogość wobec inności, której owoce już widzimy. Przykład Białegostoku niczego was nie nauczył. Określenie „tęczowa zaraza” zapisze się w historii Kościoła w Polsce haniebnymi zgłoskami. Zapewne ta sama jurysdykcja diecezjalna spowodowała, że nikt z was nie zwrócił uwagi hierarsze na podłość tego określenia, zresztą niejednego.
Mam do was żal, że nie uszanowaliście cierpienia, rozpaczy i śmierci P. Szczęsnego, mamy właśnie kolejną rocznicę tej tragedii. Najbardziej zainteresował was jego grzech, choć ten, w tej szczególnej sytuacji, powinniście zostawić osądowi miłosiernego Boga. Zgodziliście się waszym milczeniem, na ukaranie kapłana, który w przejmujących słowach pochylił się nad tą tragedią. Pozwalacie by tak zasłużonego w oczach wiernych księdza, gnębił jakiś malutki, zawistny o doczesną chwałę, przełożony. Milczeliście, gdy mściwy biskup na oczach całej Polski poniżał księdza, który miał odwagę mówić o was prawdę. Z pięknej, starej maksymy mówiącej o tym, że milczenie jest złotem, zrobiliście żałosną parodię.
Mam do was żal, że nie potraficie powiedzieć, za prorokiem naszych czasów O .L Wiśniewskim, że nie są katolickimi mediami, te które szczują jednych ludzi przeciwko drugim, które wprowadzają podział miedzy wiernymi, które bezwstydnie angażują się w walkę polityczną. Biorą za to judaszowe pieniądze, budząc powszechne zgorszenie.
Mam do was żal, że nie wiecie o co chodzi, gdy wszyscy inni wiedzą o co chodzi. O zaciśniętej pięści z różańcem – nie wiecie, czy nie chcecie wiedzieć? O gorszącym stylu życia znanego biskupa nie wiecie czy nie chcecie wiedzieć, o tym, że jego ofiary nie mogą doprosić się sprawiedliwości, też nie wiecie? Ja na katechezie w szkole podstawowej uczyłem się, że każdy mój grzech uderza nie tylko we mnie, ale w całą wspólnotę Kościoła. Nie ma prywatnych grzechów! Kiedy po 1989 roku w przestrzeni niechętnej Kościołowi funkcjonowało głupie i obraźliwe powiedzenie „księża na księżyc”, do głowy mi nie przyszło, że za kilkanaście lat sami ten „postulat” zrealizujecie. Mieszkacie na innej galaktyce, jesteście jedynymi, którzy nie widzą i nie słyszą, jaka tragedia dzieje się w naszej Ojczyźnie, gdzie brat zabija brata słowem i nienawiścią. Nie trzeba czekać czasów ostatecznych – już dzisiaj brat powstaje przeciwko bratu, syn przeciw ojcu. Gdzie wy jesteście?
Mam do was żal, że godzicie się na podział ludu Bożego na sorty. Gdzie byliście gdy po katastrofie smoleńskiej dzielono nasz naród na dwa wrogie obozy, gdzie byliście gdy wbrew prawu ludzkiemu i Bożemu bezczeszczono groby ofiar tej katastrofy? Gdzie byliście gdy po twarzach bliskich tych ofiar płynęły łzy? A przecież wielu z was aktywnie włączyło się w kopanie tej przepaści między dziećmi tego samego Boga.
Mam do was żal, że znalazł się tylko jeden sprawiedliwy wśród was, gdy padły głęboko niechrześcijańskie słowa o nihilizmie po za Kościołem katolickim.
Mam do was żal, że w tych trudnych czasach, zamiast jak ów „biskup w buciorach”, jak kardynał Krajewski, iść do tych, którzy cierpią samotność, brak chleba, którzy pragną Boga, ale go nie znajdują, wy obradujecie na tych swoich słynnych posiedzeniach i ogłaszacie równie słynne listy.
Mam do was żal, że zamiast zająć się pracą u podstaw, która mogłaby przywrócić młodemu pokoleniu wiarę w prawdziwą miłość, mogłaby mu pomóc w rozumieniu daru seksualności, serwujecie mu intelektualne i religijne gnioty, wystawiając piękno ludzkiej płciowości na śmiech i zażenowanie. Swoje lenistwo duszpasterskie usiłujecie przerzucić na prawo państwowe, zapominając, że to wy macie przemieniać serca z kamienia na serce z ciała.
Pisząc to wszystko zdaję sobie sprawę z trzech rzeczy. Po pierwsze wiem, że się powtarzam, o niektórych sprawach już pisałem wcześniej. Jeżeli do nich wracam to nie dlatego, że jestem gorszy od Wehrmachtu (głos prawdziwego katolika w komentarzu), tylko dlatego, że to jest też mój Kościół i nie wyobrażam sobie abym mógł go opuścić. Mam głębokie przekonanie i wiedzę, że wielu wspaniałych ludzi – duchownych i świeckich należących do tegoż Kościoła, zwraca uwagę na to samo co i ja. Nie poszywam się pod nich dla sławy, ale przyłączam się do nich, do ich głosów, które w niepojęty sposób są lekceważone przez starszych w Kościele. To jest pycha i grzech zaniechania. Mam takie samo prawo jak wy, by mówić gdzie widzę grzech i zło. To prawo otrzymałem, gdy przez Chrzest św. zostałem włączony do wspólnoty chrześcijańskiej Kościoła Katolickiego.
Po drugie, świadomie używam słowa „żal”, a nie „pretensje”. To drugie kojarzy mi się w jakimś stopniu z agresją, złością i nachalnym dopominaniem się o uznanie swojej racji. Słowo „żal”, którego używam jest raczej prośbą o zmianę, o nowe otwarcie, o soborowe aggiornamento, czas na to najwyższy! Za kochanym Franciszkiem, ja nic nie znaczący chrześcijanin proszę byście wstali z waszej wygodnej kanapy, żebyście odpowiedzieli na słowa apostoła Pawła i odmienili się w waszym myśleniu. Zdaję sobie sprawę, że brzmi to pompatycznie i zarozumiale, że to świadectwo mojej urojonej wielkości. Może tak być, jest mi to obojętne, ale tak mówię, bo nie jest mi obojętny mój Kościół.
Wreszcie po trzecie, również zdaję sobie sprawę, że pisząc w liczbie mnogiej, wielu wspaniałych duchownych może poczuć się skrzywdzonych zarzutami, które w ich osobach są niesprawiedliwe. Dlatego kolejny raz powtarzam myśląc o nich – to wy jesteście solą tego Kościoła.