Dziecko poczęte

Na początek – nie widzę żadnego sensu prowadzenia tzw. pyskówek z ludźmi, którzy kompletnie nie rozumieją co oznacza termin życie poczęte, albo udają, że nie rozumieją (obstawał bym za tą wersją). Będą łkać nad losem piesków i kotków, chrabąszczy i żuczków (nie mam nic przeciwko nim!) Będą użalać się nad losem „matki ziemi” i nazywać ludzki zarodek „zlepkiem komórek”. Ot taka post- nowoczesna wrażliwość.
Niewielu z nas ma wykształcenie biologiczne, ale wszyscy mamy rozum. Od momentu połączenia komórki jajowej z komórką męską, potrzeba wyłącznie czasu, pożywienia i odpowiednich warunków, by matka i ojciec (nie przyszła matka i nie przyszły ojciec!) mogli doczekać cudu narodzin. To jakże piękne określenie, używane także przez ludzi niewierzących, najlepiej oddaje niepojętą tajemnicę zaistnienia życia ludzkiego. Z dwóch maleńkich drobin powstaje jedyne i niepowtarzalne w całym kosmosie stworzenie. My chrześcijanie głęboko wierzymy, nie negując praw biologii, że to Bóg „utkał” w łonie matki tego człowieka. Uczynił go na swój obraz i podobieństwo i tchnął w niego duszę nieśmiertelną. Uczynił także jego ciało świątynią Ducha św. Aż groza bierze przytaczać słowa Apostoła, co czeka tych, którzy zniszczą świątynię Pana.
Tyle fakty, choć o jednym jeszcze trzeba wspomnieć. Nader często podnoszony jest następujący argument. Oto środki wczesnoporonne powodują obumarcie ludzkiego zarodka, ale w naturze bez ingerencji człowieka, też jakaś liczba zarodków ludzkich ginie. To oczywiście prawda, tylko co to za argument, by podawać kobiecie jakieś hormonalne świństwa? Wszyscy kiedyś zejdziemy z tego świata, czy wobec tego mamy usprawiedliwiać zabójstwo człowieka, bo kiedyś on z takich czy innych powodów i tak umrze?
Ale to nie koniec. Aby powstrzymać zabijanie dzieci w łonie matek, aby powstrzymać ten marsz cywilizacji śmierci (oj jak niektórzy nie lubią tego terminu, jak on ich boli) Kościół czyli duchowni i my świeccy jego uczestnicy, mamy fundamentalne obowiązki. Śmiem przypuszczać, że gdy staniemy przed tronem Wszechmocnego, i usłyszymy:” Zdaj sprawę z włodarstwa swego”, także i o tym trzeba będzie powiedzieć.
Kardynalną powinnością wszystkich chrześcijan jest codzienne budowanie szacunku dla każdego ludzkiego życia. Słusznie zarzuca się nam, że troszczymy się o poczętego człowieka, a lekceważymy los tego już narodzonego. Być może wiele matek i wielu ojców, nie zdecydowałoby się podnieść ręki na swoje dziecko, gdyby w ich często dramatycznej sytuacji, spotkali dobrego człowieka, który wyciągnąłby do nich pomocną dłoń.
B. Grysiak opisuje w swojej przejmująco ważnej książce matkę, która ze swoim niemowlakiem stała przed „oknem życia” i gorzko płakała. I wtedy podszedł do niej „przypadkowy” ksiądz i powiedział:” Proszę pani tak nie można, przecież pani kocha to dziecko” (cytat z pamięci). Ta historia skończyła się szczęśliwie.
Może zamiast kolejnych listów pasterskich z pohukiwaniem na temat aborcji i „In vitro”, niech nasi biskupi ogłoszą, że cały Kościół jest gotów żyć o chlebie i wodzie (choć nie sądzę, aby aż taka była potrzeba), ale pomożemy każdej matce, która wbrew temu co radzi świat, urodzi swoje dziecko. Trzeba być jak ów ksiądz i mówić:” Przecież ty kochasz to dziecko i ono cię kocha. Czy w całym wszechświecie jest coś piękniejszego nad to ? Nie wierzysz, że to jest twój „skarb wymarzony?”. Nie martw się, my otoczymy cię troską, opieką i modlitwą (w takiej kolejności!) i zobaczysz, pokochasz je nad życie.
Coś mi się zdaje, że idę w patos, pora więc kończyć. Pokażmy naszym bliźnim nie twarz surowego sędziego, ale otwarte ramiona Ojca biegnącego na spotkanie z synem, a wtedy dobry Pan zobaczy to i pochyli się nad swoim dzieckiem i obdarzy je pokojem i radością.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.