„Daj mi poznać swoje drogi, o Panie, i okaż mi ścieżkę swoją, prowadź mnie drogą swej prawdy i ucz mnie, bo jesteś Bogiem mego ocalenia i Ciebie codziennie wypatruję”. (Ps 25, 4-5)
„Odpowiedział mu Jezus:” Ja jestem drogą, prawdą i życiem”. (J 14, 6)
Drogi jak to drogi są różne i to my je wybieramy, Jezus ostrzega nas tylko, że te które nam wydają się szerokie i wygodne, prowadzą do nicości i zatracenia. Bywa, że kiedy patrzymy wstecz na drogi naszego życia, widzimy jak bardzo Jezus miał rację. Tam gdzie było wygodnie i mnóstwo uciech, często zapominaliśmy dopokąd zmierzamy i jaki jest kres naszej wędrówki. Były wprawdzie znaki przy drodze ostrzegające nas, pokazujące właściwy kierunek, ale to my podejmowaliśmy naszą wolną decyzję. Pół biedy kiedy zabrnęliśmy w ślepą uliczkę, gorzej gdy zadufani w naszą mądrość stanęliśmy nad brzegiem przepaści.
Można wszak być przekonanym, że nasz kompas, pokazuje właściwy kierunek i nie potrzebujemy żadnych znaków ani tym bardziej przewodnika. Wybraliśmy właściwy szlak i z głową w chmurach maszerujemy przekonani o naszej doskonałości, mądrości, a czasem… pobożności. Dobrze wtedy przypomnieć sobie zabawną litanię za błądzących turystów: Módlmy się za tych, których kompas zaprowadził na… składnicę złomu i za tych, którzy poszli dobrym szlakiem, ale… nie w tę stronę.
A już na poważnie, może warto na rozstajnych drogach naszego życia, upaść na kolana i poprosić:” Okaż mi ścieżkę swoją”