„Gdy zeszedł z góry, postępowały za Nim wielkie tłumy. A oto zbliżył się trędowaty, upadł przed Nim i prosił Go : Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić” [Jezus] wyciągnął rękę, dotknął go i rzekł :” Chcę, bądź oczyszczony. I natychmiast został oczyszczony z trądu.” ( Mt. 8, 1-3)
Trędowaty musiał zaryzykować, prawo zabraniało mu przybliżać się do zdrowych ludzi. Wiedział, że Jezus może go uzdrowić, ale nie wiedział czy zechce to uczynić.
Jesteśmy poniekąd w lepszej sytuacji. Nie tylko wiemy, że On może, ale wiemy też, że zechce.
Dziś o trądzie częściej słyszymy słuchając Ewangelii, niż z doniesień medycznych. Może to zbyt barwne porównanie, ale dziś trąd bardziej niż nasze ciała zaraża nasze dusze. Sprawia, że ulega degradacji nasze wnętrze. W naszym sercu zaś lęgnie się, by odwołać się do tytułu głośnej powieści F. Mauriaca – kłębowisko żmij. Jest rada ? – Jest, taka jak przed wiekami. Przyjść do Niego, upaść na kolana i poprosić