Jest takie powiedzenie:” Psy szczekają, karawana idzie dalej”. Można je rozumieć dosłownie i w przenośni, ale oznacza ono to, że nie zważając na różne przeciwności, trzeba iść do celu. Swego czasu W. Młynarski w jednej ze swoich piosenek bardzo sensownie pouczał :” Róbmy swoje”, otóż to, nie zważając na owe przeciwności, których symbolem jest to szczekanie psa, trzeba iść do przodu. Mniemanie, że nasza droga do celu będzie łatwa i miła, jest co najmniej naiwnością. Chrześcijanin musi liczyć się z tym, że to „szczekanie” symbolizujące niechęć, naigrawanie, a nawet nienawiść, będzie jego chlebem powszednim. Jezus wyraźnie powiedział, czego On doznaje od świata i czego doznają Jego uczniowie. Czy wobec tego mamy być obojętni na doznawane zniewagi i przykrości? Niekoniecznie. Nikt od nas tego nie żąda i nie oczekuje. Nie musimy iść jak owce na rzeź. Pytanie brzmi – czy mamy odpowiadać tym samym, czy musimy wyciągać miecz i podnosić kamień? Czym wówczas różnimy się od tych, którzy Boga nie znają, a nawet nie chcą Go poznać? Jezus tłumaczy, że odpowiadanie dobrem za dobro jest czymś naturalnym. To jest oczywiście i miłe i sympatyczne, ale do tego nie potrzeba być koniecznie chrześcijaninem, nie potrzeba być Jego uczniem.
Bóg może przemawiać do nas i przemawia różnymi sposobami, tak jak różnymi sposobami prowadził lud wybrany przez pustynię. Może warto się zastanowić, czy to co jest dla mnie przykre i smutne (bo jest!), nie kryje w sobie jakiegoś sensu czy ukrytego znaku. To nie usprawiedliwia czyniących zło, ale dla nas może być jakąś wskazówką, może uświadomić nasze braki i przewinienia. To może być ową pinezką, która przebije balon naszej pychy, samozadowolenia i głupoty też!
Tak się jakoś składa, że po 1989 roku nasz Kościół bez przerwy jest… prześladowany, żeby była jasność – ja Rafał nie czuję się prześladowany. Słuchając naszych duchownych można wnioskować, że jesteśmy otoczeni nieprzyjaciółmi, którzy tylko czekają na naszą zgubę. Aż dziw, że w tej martyrologii jeszcze jakoś (myślę, że nie tylko „jakoś) nasi pasterze żyją i mają się dobrze. Obserwując tę „martyrologię”, te nieustanne „prześladowania” i narzekania, najpierw czuję wstyd, a potem mam ochotę powiedzieć tym najgorliwiej skarżącym się – drodzy… puknijcie się w te wasze dostojne głowy. Może zapytajcie o prześladowania chrześcijan w Korei Północnej, Chinach czy w niektórych krajach azjatyckich, może zapytajcie co oni jedzą na obiad i jak mieszkają? Zapytajcie chrześcijan z niektórych rejonów Afryki jak smakują im dania, które wy jecie każdego dnia, zapytajcie ich czy wolą na deser kieliszek czerwonego wina, czy może lody z bakaliami?
Czy to, że margines naszego społeczeństwa robi sobie głupkowate przedstawienia, albo postuluje by Kościół Katolicki uznać za zorganizowaną grupę przestępczą – to jest prześladowanie? Przecież ci o których wcześniej wspomniałem, na kolanach by Bogu dziękowali za takie „prześladowania”
Nie wiem jaka będzie przyszłość, nie jeden raz już nasz świat oszalał, ale kilka rzeczy wiem na pewno: każdy włos na naszej głowie (także głupiej, co jest pewną nadzieją) jest policzony, Ojciec wie czego nam potrzeba i nie stawia żadnej granicy naszym prośbom do Niego, wyrysował nas na swojej dłoni i utkał w łonie naszej matki. Nas też może przeprowadzić suchą stopą do ziemi obiecanej.
Kiedy już wykrzyczymy nasze oburzenie, nasze przykrości i krzywdy, nieważne czy prawdziwe czy urojone, to w następnej kolejności wypowiedzmy słowa hymnu :” Tobie Panie zaufałem nie zawstydzę się na wieki”. Tobie Panie, nie innym ludziom, nie światu, tylko Tobie. Moja droga, moja i moich bliźnich karawana ma jeden cel – dojść do celu. Pewnie, fajnie by było aby z każdym przebytym kilometrem była coraz liczniejsza, a że „psy” będą szczekały – może to i dobrze. Jak się idzie szeroką i wygodną drogą to wiadomo gdzie można zajść.
„Tak się jakoś składa, że po 1989 roku nasz Kościół bez przerwy jest… prześladowany”
Szanowny Panie Rafale, opublikował Pan tekst, spory tekst oparty na przesłance zawartej w powyższym zdaniu. Kto konkretnie w Polsce mówi o tym , że Kościół jest prześladowany? Mam wrażenie , że sam Pan tę tezę założył, po to żeby się do niej odnieść.
Mam nadzieję, że jeszcze tak źle ze mną nie jest. Wprawdzie umysł już nie ten co kiedyś, pewnie jestem już w kręgu zainteresowań dr. Alzheimera, ale jeszcze nie wymyślam tez. Prawdą jest jednak, że może trochę wyraziłem się nieprecyzyjnie. Może lepiej byłoby napisać, że nasz Kościół ciągle czuje się zagrożony, a od zagrożenia do prześladowania, droga bliska. Proszę zapoznać się z ostatnim kazaniem biskupa Deca wygłoszonym na Jasnej Górze z okazji pielgrzymki radia toruńskiego. Tylko kilka cytatów:”Ojczyzna jest duchowo i moralnie zagrożona”, „Przez nasz kontynent europejski przesuwa się dzisiaj nowa fala agresji na chrześcijaństwo, a szczególności na Kościół katolicki”. I na zakończenie słowa pieśni maryjnej:” Przybądź nam, miłościwa Pani, ku pomocy, a wyrwij nas z potężnych nieprzyjaciół mocy”. Amen. Jeśli według biskupa Deca (nie chciałbym dostać tyle batów, ile innych biskupów go popiera), jesteśmy w mocy potężnych nieprzyjaciół, to raczej oni nieprzyjaciele nie głaskają nas po główkach, tylko prześladują. A przecież media toruńskie cały czas budują wirtualne mury, które nieustannie są atakowane przez wrogów Kościoła. Dziękuję za zainteresowanie i za nieco złośliwą uwagę.
Witam ponownie.
Jestem hmmm…. mocno zaskoczona. To najłagodniejsze określenie.
To przepraszam, Pan uważa że ”Ojczyzna (nie) jest duchowo i moralnie zagrożona”? Uważa Pan , że „Przez nasz kontynent europejski (nie) przesuwa się dzisiaj nowa fala agresji na chrześcijaństwo, a szczególności na Kościół katolicki”?
To niestety wykazuje Pan brak logiki i spójności w swoim myśleniu. Bo w poprzednich tekstach zdaje się napominał Pan hierarchów, że źle wykonują swoje obowiązki , słabo pilnują „owieczek”, bo jak to Pan określił ( cytuję z pamięci) ” kościoły nawet jeżeli pełne , to pełne emerytów”. A jeżeli fakt, że duża część młodzieży nie chodzi do kościoła nie jest dla Pana jednym z dowodów na kryzys moralności to już nie rozumiem co miałoby być tym dowodem. Chyba jako katolicy uważamy , że nasza katolicka moralność jest „najlepsza”? Czy może się mylę i jestem zbyt prostolinijna???
No to jak to , nie ma kryzysu a kościoły puste???
Pan dobrze wie, że są puste ( u nas na szczęście jeszcze nie całkiem puste) i Pan dobrze wie , że przez Europę przelewa się fala agresji na chrześcijaństwo i Pan wie że Europa ( jak i prawie cały cywilizowany świat ) przeżywa kryzys moralności. Za mało tu miejsca aby przeanalizować ten proces i jego przyczyny. Objawy tego procesu”krzyczą” codziennie w mediach i nie potrzeba wysiłku aby się o nich dowiedzieć. Najbardziej znane z tych objawów to promowanie kultury śmierci ( aborcja , eutanazja) jako praw człowieka , afirmacja i agresywne promowanie postaw tzw. LGBT , poprawność polityczna osiągająca już powoli poziom psychologicznego terroru ( np. we Francji mamy już do czynienia z penalizacją opinii sprzeciwiających się zabijaniu nienarodzonych, Facebook od dawna już cenzuruje posty i usuwa te które uważa za tzw. mowę nienawiści). To tylko niektóre przykłady (akurat te najłatwiej przedstawić) , można znaleźć ich więcej.
Jak widać nie są to sprawy dla Pana ważne, ważniejsze jest obśmianie i wyszydzenie postaw niektórych naszych hierarchów którzy przynajmniej starają się postawić diagnozę. Jak Pan wie trafna diagnoza jest podstawą skutecznego wyleczenia.
Smutne ,znowu kreuje się Pan na „mędrca” który jest ponad to.
Dużo Pan tu pisze i często o pokorze, u Pana pokory nie widać wcale. Ładnie Pan pisze, ale niezbyt mądrze. Albo Pan nie chce stanąć w prawdzie albo Pan nie umie. Wspólnocie Pan nie pomaga.
No cóż próbowałem pojednawczo ale widać się nie udało. Rozumiem, że bez zarzutów ” poniżej pasa” nie da się. Trzeba komuś koniecznie zarzucić głupotę i złą wolę. Trudno nie Pani pierwsza i nie ostatnia. A na marginesie, zagrożenia widzę choć zupełnie gdzie indziej niż biskup Dec i zapewne Pani też.
Tu nie ma żadnych zarzutów poniżej pasa.
Żadnych. Jeżeli już to proszę odnieść się merytorycznie do tego co napisałam ponieważ moja ocena była poprzedzona argumentami. Ja nie napisałam że Pan jest głupi tylko że pisze Pan ładnie ale niemądrze. To ogromna różnica. Każdy może mieć jakie chce poglądy, ale jeżeli ktoś w przestrzeni publicznej deklaruje się jako katolik i uważa ze tych zagrożeń nie ma lub ( co jeszcze gorzej) probuje je bagatelizować a nawet ośmieszyć to moim zdaniem świadczy to albo o niewiedzy albo o złych intencjach. Może też świadczyć o naiwności.
Żadna z tych postaw nie wspiera Wspólnoty.