Porządek, fajna sprawa

 

 

„Mąż tam w świecie za funtem, odkładał funt/ Na Toyotę przepiękną aż strach/ Mąż twój wielbił porządek i pełne szkło”  („Budka Suflera – Jolka, Jolka”)

 

Słowo porządek kojarzy się dobrze, podobnie jak „porządny człowiek”. Wprawdzie nie wszyscy zachowujemy porządek (wiem coś o tym), ale chyba wszyscy lubimy porządek. Dzięki zachowywaniu porządku nasza rzeczywistość jest … uporządkowana, łatwiejsza, mamy więcej czasu i zaoszczędzamy sporo sił i energii.

Ale jest gdzieś w tle nieco inne znaczenie tego słowa, niekoniecznie już tak pozytywne. Porządek może też oznaczać pewne skostnienie, poruszanie się wyłącznie tymi samymi drogami. Każda zmiana jest traktowana jako niepotrzebne zaburzenie tego raz na zawsze ustalonego porządku. Tak na marginesie  – wiele wspaniałych odkryć i wynalazków nie miało by miejsca, gdyby ich autorzy przestrzegali porządku, zarówno tego zewnętrznego, jak i myślowego. Zamiłowanie do porządku jako do raz ustalonego ładu, może obrócić się zarówno przeciw jednostce, jak i społeczeństwu.

To zamiłowanie do porządku widoczne  szczególnie w sferze życia polityczno – społecznego i religijnego, może zniszczyć jakąkolwiek kreację, może zamknąć człowieka w kręgu raz przeżytych doświadczeń, poglądów i zwyczajów. To może być nawet sympatyczne, z nutą nostalgii pragnienie, aby zawsze było tak jak kiedyś. To można zrozumieć, ale po raz kolejny chcę przywołać wiersz A. Asnyka:” Trzeba z Żywymi naprzód iść,/ Po życie sięgać nowe: A nie w uwiędłych laurów liść/ Z uporem stroić głowę!”

To zamiłowanie do porządku bywa powiązane z lenistwem umysłowym, i tu zaczyna się wcale mały problem, często ukrywany za ładnie brzmiącym słowem „konserwatyzm”. Nie chcę tu bawić się w zabawną etymologię, ale słowo „konserwa”, nie zawsze budzi pozytywne skojarzenia. Pewnie, wszyscy korzystamy z takich czy innych konserw, ale tak naprawdę najcenniejsza jest żywność świeża. Pół biedy jeśli konserwujemy tylko ją, gorzej jak swój umysł. Człowiek o umyśle zakonserwowanym jest zjawiskiem niestety dość powszechnym. Nie jest w stanie ocenić tego, co nowe, co świeże i inspirujące, bo zakonserwował swój umysł w tym, co dawne. Przy czym nie chodzi o to by wszystko co dawne odrzucić (to czynią rewolucjoniści), ale umieć dokonywać selekcji. Niedaleko mojego miejsca pracy powstał parking. Na ogrodzeniu duży napis „Parking”, jakoś jednak biznes nie chwycił, więc właściciel postanowił reklamować… nagrobki. Ustawił kilka naturalnej wielkości tychże nagrobków i czekał. Ktoś zrobił zdjęcie i wysłał do redakcji jakiegoś pisma, ta zamieściła owo zdjęcie wraz z komentarzem:” Zaparkowali na amen”. Słucham nieraz ludzi, którzy ze swoimi poglądami „zaparkowali na amen”.

Rozmawiam ze znajomymi, dla których jedynym argumentem przeciwko „Bergolio” (tak go nazywają) , jest to, że kiedyś było inaczej, nie ważne czy dobrze czy źle, ale inaczej i oni do tego „inaczej” się przyzwyczaili. Oni w swoich głowach mają idealny porządek, wszystko doskonale poukładane, nie wciśnie się tam  żadna nowa myśl, żadne nowe doświadczenie, żaden nowy ogląd rzeczywistości w której żyją. Co gorsza oni z tego są dumni i zadowoleni, a ja podejrzewam, że są… leniwi, nie są ciekawi świata i nie chcą go poznawać.

Ile ja „marnuję” czasu, by dotrzeć do interesujących mnie materiałów, by z zalewu różnych ocen, komentarzy i dokumentów wyrobić sobie właściwą, czy choćby najprawdopodobniejszą wizję otaczającego mnie świata. Wciąż spotykam i słyszę ludzi, młodych też, którzy naśladują tych, którzy kiedyś ustawiali się w kolejkach, by kupić „Expres Ilustrowany” i na tym kończyli swoją edukację obywatelską, społeczną i polityczną. Dziś też oglądają jedną stację telewizyjną, jedną rozgłośnię radiową i kupują jedną gazetę. Patrzę na nich z pewną zazdrością. Oni mają czas, którego mnie tak brakuje. Przypomina mi się humor z dawnych lat. Do milicjantów stojących na skrzyżowaniu podchodzi obcokrajowiec. Zadaje pytanie po angielsku, potem po francusku i niemiecku. Za każdym razem milicjanci bezradnie rozkładają ręce. Cudzoziemiec odchodzi, a jeden milicjant do drugiego: ”Popatrz, na cholerę mu tyle języków?”

Skoro ktoś jest przekonany raz na zawsze, że jego poglądy są właściwe („poglądy mogą ulegać zmianie, trwałe powinny być zasady” J. Giedroyć), to ma święty spokój (złośliwi mówią, że to jest największy „święty” Kościoła w Polsce). Nikt i nic ich „nie rusza”, są zadowoleni, uśmiechnięci i wierzą w jedną partię i jej ukochanego przywódcę. On rozwiązuje ich problemy i koi ich lęki, niepokoje i porządkuje ich świat. Wiadomo kto jest w nim wrogiem, a kto patriotą, gdzie jest świetlana przyszłość, a gdzie zagrożenie, dekadencja, bakterie, pierwotniaki i mrożące krew w żyłach diaboliczne idee. Ale nie muszą się o nic martwić, ukochany przywódca i jego pretorianie zadbają by porządek był ponad wszystko.

W delikatnych sprawach wiary porządek jest już wręcz nieodzowny. Żadnych nowinek, pedał jest pedałem, znaczy się zboczeńcem i pedofilem w szczególności, lewactwo tępić jak karaluchy, Ojczyzna albo katolicka, albo żadna, sierpem i młotem wiadomą hołotę, od dzieci wara – mają wyrosnąć na silnych, białych (mogą być ogoleni na  łyso) mężczyzn, kobiety mają rodzić dzieci, szczególnie te, które są atrakcyjne (to taka ostatnia opinia pewnego ważnego pana)

No to na koniec wracamy do początkowego cytatu. Trochę niestosownie jak na katolicki portal wielbić „ pełne szkło”, ale porządek jak najbardziej, a zacząć trzeba od… nieporządku we własnej głowie,  czego sobie, bo nie jestem bez winy, i moim bliźnim szczerze życzę.

3 komentarze do “Porządek, fajna sprawa”

  1. Dzień dobry. To chyba tekst o sobie Pan napisał, szczególnie to : „Dziś też oglądają jedną stację telewizyjną, jedną rozgłośnię radiową i kupują jedną gazetę”
    To jak sądzę dokładnie odzwierciedla Pana sposób myślenia. Bo że jedną gazetę Pan kupuje, to ( sądząc także po całej poprzedniej twórczości) – pewne.

  2. Pełna zgoda:)… Obce jest mi np. konserwatywne rozumienie pojęcia miłosierdzia,miłości blizniego jakie reprezentuje np. Bergolio:). Że pomoc uchodzcom, że biedni, ubodzy itd … Trzeba miec otwarty umysł na wezwania naszych czasów. Prawda?:)

  3. Ufff…
    Znowu pomieszanie z poplątaniem. Spróbujmy uporządkować.
    Po pierwsze porównanie konserwatyzmu do konserwy…. to tak jak porównać odwagę do odważnika. Mniej więcej tyle wspólnego jest między jednym a drugim. Kościół rzeczywiście z natury jest konserwatywny ale konserwatyzm nie oznacza zastoju i zaściankowości. Chrystus mówił: „Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić.” (Mt 17)
    Jasne jest , że nie chciał burzyć dotychczasowego porządku. A później ustanowił Przykazanie Miłości: „On mu odpowiedział: Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy” (Mt 37-40).
    O to właśnie chodzi w idei konserwatyzmu. I nie jest ważne jak nazywać tych którzy się temu przeciwstawiają. Że historycznie mówi się o nich lewica? To tylko słowo, ważne wszak czyny. Nie jest więc mimo wszystko przypadkiem , że 2 największe katastrofy w dziejach ludzkości , czyli Rewolucja Bolszewicka oraz II Wojna Światowa zostały spowodowane przez siły mające na ustach hasła postępu, wolności ( sic!) i zerwania ze zmurszałą i zbutwiałą przeszłością. Ze szczególną zaciekłością zaatakowano Kościół Katolicki, a w III Rzeszy tylko dlatego nie został on zmiażdżony że Hitler musiał mimo wszystko ( w przeciwieństwie do ZSRS) liczyć się w jakiś sposób z opinią społeczną. Wszystko to było poprzedzone preludium , czyli tak dziś uwielbianą Rewolucją Francuską.
    Po co to piszę? Bo mam wrażenie , że Pan hmm… nie zna historii???
    Gdyby Pan znał , to by Pan chyba nie pisał o „zakonserwowanym umyśle” , szczególnie w kontekście konserwatyzmu. Tak Pan okropnie upraszcza, że ma wrażenie że to raczej Pan ma „zakonserwowany umysł” a nie Ci o których Pan pisze. Chyba Pan się o to nie obrazi, skoro pisze Pan o innych w ten sposób no to musi Pan się liczyć , że i ktoś o Panu tak powie. Okropna ( żeby nie powiedzieć „obrzydliwa” ) jest ta pogarda z jaką Pan się wyraża na temat tych , którzy po prostu mają inne poglądy a może i czasami nie mają żadnych. Dużo pisze w swoich tekstach o wykluczeniu, ale to Pan ich wyklucza bo jak inaczej zinterpretować fragment : „Nikt i nic ich „nie rusza”, są zadowoleni, uśmiechnięci i wierzą w jedną partię i jej ukochanego przywódcę”
    Mam nieodparte wrażenie, że to NIE ONI LECZ PAN MA UPORZĄDKOWANY ŚWIAT. Jest w nim znienawidzony „ukochany przywódca” oraz Dyrektor „jednej rozgłośni radiowej” po jednej stronie, i reszta po drugiej. Pisze Pan , że marnuje Pan czas „by dotrzeć do interesujących mnie materiałów, by z zalewu różnych ocen, komentarzy i dokumentów wyrobić sobie właściwą, czy choćby najprawdopodobniejszą wizję otaczającego mnie świata.”
    Bardzo mi przykro, ale z Pana tekstów to nie wynika, nie widać tego.
    Wie Pan co można wywnioskować z Pana tekstów? Ze to Pan ogląda „jedną stację telewizyjną,(…) i kupują jedną gazetę”. Niestety Panie Rafale, ale muszę zgodzić się z użytkownikiem Maciej Boryna, ten tekst jest o Panu. Sam Pan napisał o sobie. ZAKONSERWOWANY UMYSŁ… Właśnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.