Zdolność do słuchania

                                        

 

Przez wieki Ewangelia, nie mówiąc o całym Piśmie św., obrosła niezliczoną ilością komentarzy i objaśnień. Teolodzy do dzisiaj starają się wydobyć z każdego słowa Jezusa coś istotnego dla współczesnego człowieka. I bardzo dobrze, taki sam cel przyświeca kaznodziejom, choć w tym wypadku jak wiemy, różnie z tym bywa.

Czytając księgę proroka Nehemiasza  dowiadujemy się, że aby słuchać słowa Bożego zgromadzili się wszyscy „którzy byli zdolni słuchać”, którzy rozumieli słowa Pana. Nie sądzę aby chodziło tylko o zdolność słyszenia dźwięków. To każdy z wyjątkiem głuchoniemych potrafi, raczej chodziło o otworzenie rozumu i serca na przyjęcie słowa pochodzącego z ust Boga. Autor księgi zaznacza, że „uszy całego ludu były zwrócone ku księdze Prawa”

Dziś gdy słyszymy słowa Dobrej Nowiny ta zdolność słuchania, to zwrócenie uszu w stronę Ewangelii, jest również niesłychanie potrzebne. Osobliwą przypadłością ostatniego czasu jest wyrywanie dowolnych fragmentów Księgi, by przyłożyć bata domniemanym wrogom, czy urojonym przeciwnikom. A przecież każdy kto ma uszy zdolne do słuchania powinien wiedzieć, że ta Księga jest „skąpana” w Bożej miłości. Jej cytowanie, nawet literalnie słuszne, bez uwzględnienia miłości i przebaczenia Boga Jedynego, jest ciężkim przeinaczeniem sensu tej Księgi. Można jak pisze św. Paweł czynić rzeczy niesłychane, rzeczy dobre, ale jeśli nie będą spowite, „owinięte” w miłość i wynikające z miłości, to będą „ jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący”, co jeszcze można uznać za komplement w porównaniu z następnymi słowami –„byłbym niczym”.

Trwa festiwal czy też brazylijski „tasiemiec” obrażania rzeczy świętych dla nas ludzi wierzących, trwa festiwal słów niechęci i obrazy względem nas. Nie mam złudzeń, że z pewnością dla niektórych jest to odreagowanie swoich „artystycznych” niepowodzeń, swojego nieudanego życia duchowego czy wreszcie sposób na zaistnienie w przestrzeni publicznej. Ktoś kto właściwie nie przepracował swojej seksualności, przy pomocy narządów płciowych żeńskich i męskich, będzie starał się wyjaśnić egzystencjalne problemy ludzkiego losu, których rzecz jasna nie wyjaśni „półnagi facet na Krzyżu”. Ale my chrześcijanie mamy tego typu inscenizacje zagwarantowane dawno temu w Ewangelii. Czyż trzeba przypominać tym, którzy mają uszy do słuchania, co na ten temat powiedział Jezus? Kpiono z Niego i obrażano, posądzano, że jest w mocy Belzebuba i wyganiano z wioski do której przyszedł. Świńskie mięso było ważniejsze dla mieszkańców innej wioski, niż Jego obecność. Nawet  krewni  Jezusa podejrzewali, że z Jego głową jest coś nie w porządku. W opisie męki Zbawiciela czytamy o kolejnych upokorzeniach, o biciu i pluciu na Niego. Mógł jednym skinieniem palca tym „żartownisiom” sprawić taki łomot, że hej, a On modlił się za nich.

Daleki jestem, by na to obrażanie nas chrześcijan reagować obojętnością, ale nie wzbudzają we mnie entuzjazmu te widowiskowe protesty. Mam wrażenie, że ich autorzy swoją nagrodę za te protesty, odebrali już tu na ziemi. Może zamiast tych protestów przed teatrami w kiczowatych ubrankach zwanych przez niektórych strojami liturgicznymi, zamiast publicznego odmawiania różańca i wykrzykiwania nienawistnych słów, wynagrodzić Bogu za grzech głupoty w inny sposób. Może zrzucić się na pomoc finansową dla ludzi cierpiących głód i poniewierkę, może w ramach ekspiacji za grzechy przeciwko Bożej miłości iść do najbliższego domu opieki społecznej i porozmawiać z opuszczonymi przez własne rodziny ich pensjonariuszami, co nawiasem mówiąc jest grzechem wołającym o pomstę do Boga, może pomóc wolontariuszom „Zupy na plantach”, albo samemu ją zainicjować, może w ciszy „izdebki” pomodlić się za tych, którzy siedzą w więzieniu, może zamyślić się nad słowami Jezusa o nadstawianiu drugiego policzka, może nad przypowieścią o pszenicy i kąkolu może, może… Jest raczej pewne, że tego nie pokażą w telewizji i nie będzie miało polubień w Internecie, ale przecież Bóg z pewnością to zobaczy. I na koniec wpis Ks. G. Kramera:

„Dostać po twarzy to dość ciężka sprawa. To boli, nie tylko fizycznie. Dostać po twarzy przed Mszą Świętą, też do przyjemności nie należy. Kurczę, ale to zostało wpisane w naszą drogę. Zdecydowaliśmy się na taką możliwość w momencie pójścia za Nim. Tak, dostałem przed laty po twarzy, dostałem przed Mszą. I jedyne czego żałuję to rozbite okulary, cała reszta po prostu się stała. Ludzi psychicznie chorych, również takich, którym «idzie w agresję» nie brakuje. Żal mi uderzonego księdza. Żal mi też tego, że robi się z tego kolejną okazję do nakręcania obrazu «twierdzy prześladowanej i poniżanej». Tyle Dróg Krzyżowych odprawiliśmy, podczas, których mówiliśmy: chcemy Panie cierpieć z Tobą, chcemy brać na siebie zniewagi. Sami o to prosimy. Bądźmy konsekwentni”

Przecież te słowa księdza są, winny być także naszym przesłaniem.

2 komentarze do “Zdolność do słuchania”

  1. Dobrze byłoby to odnieść do braci i sióstr w wierze, którzy różnią się w swoim rozumieniu wiary (to oczywiście skrót myślowy) od nas. I jeszcze, jak często rozpoczynamy krytykę innych, zapominając o rozpoczęciu id krytyki siebie. Pokora jest passé, skoro się ma rację?

  2. Panie Rafale, jak ktoś publicznie wyznaje swoją wiarę, pokazuje, że nie zgadza się na wyśmiewanie wiary katolickiej, poniżanie kapłanów, to według pana oceny są to tylko „widowiskowe protesty”. Chrześcijanie mają siedzieć cicho, nie reagować na zło, tylko modlić się w zaciszu „izdebki”. Podstawowy zadaniem Kościoła jest głoszenie Ewangelii, dawanie świadectwa poprzez publiczne wyznawanie wiary, reagowanie na wszelkie zgorszenia. Na pomoc finansową dla ludzi cierpiących głód może się zrzucić każdy, również niewierzący w Boga lub innego wyznania ale na różańcu będzie się modlić tylko człowiek wierzący.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.