To było kilkadziesiąt lat temu w czasie oblężenia Sarajewa. Pocisk moździerzowy spadł na miejskie targowisko zabijając sześćdziesięciu ludzi. W najbliższą niedzielę po tym wydarzeniu Ojciec Św. Jan Paweł II przemawiając do pielgrzymów zgromadzonych na placu Św. Piotra wyraźnie poruszony, z gniewem apelował, by świat zakończył to barbarzyństwo. W pewnym momencie zaczął uderzać dłonią w pulpit.
Zachowując oczywiście wszelkie proporcje, zastanawiam się kto z naszych biskupów i kiedy odważy się powiedzieć „dość”. Dość bezwstydnego sojuszu ołtarza i tronu, dość nienawiści płynącej z ust polityków rządzącej partii, dość kłamstwa płynącego z ekranów telewizji tzw. publicznej, dość wreszcie mamienia pod tytułem „ katolicki głos w twoim domu”.
Zbliżają się wybory. Nie tak dawno prymas, ks. arcybiskup Polak stwierdził, że jeżeli ktoś z podległych mu księży weźmie udział w konkretnej manifestacji, to spotkają go poważne konsekwencje. O ile wiem, poskutkowało. Swego czasu nuncjusz apostolski powstrzymał udział paru biskupów w komitecie honorowym, bardzo niehonorowego przedsięwzięcia. Mam dość enigmatycznych, okrągłych zapewnień ważnych kościelnych osób, że Kościół nie miesza się do polityki i wyborów. Akurat, już to widzę! Media przytaczają homilię księdza, który w czasie homilii zachęcał do głosowania na konkretnych kandydatów wystawionych przez rządzącą partię.
Wiem, że to naiwność, ale oczekuję, że KEP niezwłocznie podejmie decyzję, że takie i podobne akcje, (wieszanie banerów wyborczych na kościelnych ogrodzeniach) powinny spotkać się z natychmiastową reakcją biskupa miejsca.
Ewangelia dość precyzyjnie mówi, co należy uczynić, gdy twój brat grzeszy, czy naszych pasterzy to nie dotyczy? Po raz kolejny pytam (gdybym to tylko ja!), dlaczego biskup nie może swojemu koledze biskupowi powiedzieć :” Bracie źle postępujesz, siejesz zgorszenie, opamiętaj się!” Dlaczego mogą to powiedzieć wybitni przedstawiciele Kościoła, ale będący „zwykłymi” kapłanami, którzy na dodatek płacą za to wysoką cenę, a nie mogą pasterze, którym nic nie grozi? Domyślam się, że nie chcą mnożyć podziałów, ale na litość one już są mimo „braterskiego” milczenia. Zdaje się, że sprawa ukrywania pedofilii niewiele nauczyła biskupów. Może więc nie tędy droga? Może trzeba wziąć przykład z kochanego Franciszka, który mówi, i to nierzadko w ostrych słowach, o grzechach Kościoła i o grzechach ludzi Kościoła.
Słowo kryzys w odniesieniu do naszego Kościoła nieco już się opatrzyło, ja bym wolał mówić o jego erozji. Erozja ma to do siebie, że dłużej trwa, nie jest tak spektakularna jak kryzys, ale jej skutki są opłakane. Arogancja i nieliczenie się z opiniami ludu bożego podyktowanymi troską i miłością do Kościoła jest w dzisiejszych czasach, w dzisiejszym świecie, zwyczajnie nie pojęta. Dla kogo wy moi bliźni, moi pasterze jesteście? Pragnę przypomnieć, że lud boży to jest pojęcie niemal teologiczne, to nie są robole z powieści Orwella, ani „ciemny lud” z „powieści” prezesa, śmiechu warte, telewizji publicznej. Wydaliście kuriozalne oświadczenie, gdy za oczywiste chamstwo zwolniono pracownika IKEI, ale milczycie, gdy krakowski biskup zwalnia z pracy kobiety, bo w jego przekonaniu nie spełniają one standardów katolickiej rodziny. Jakich standardów? Może złotousty rzecznik KEP zechce wyjaśnić maluczkim, o co tu chodzi. Tylko proszę nie obrażać inteligencji tychże maluczkich i mówić, że to nie sprawa KEP, tylko biskupa krakowskiego.
Patrzę na naszych biskupów i myślę, że od tego kostorykańskiego biskupa o którym niedawno pisałem („Biskup w buciorach), dzielą ich lata świetlne. Nie jest żadną tajemnicą odległość znaczącej części naszego duchowieństwa, od Franciszka. Media doniosły, że niektóre parafie zapraszają emerytowanego biskupa Karagandy, który tłumaczy wiernym, że Bergolio to heretyk i antypapież. Czytam mętne komentarze zapytanych o ten fakt ważnych kościelnych ludzi i zastanawiam się o co tu chodzi?
Przytoczyłem postać „biskupa w buciorach”, ale przecież nie trzeba szukać tak daleko. Ci którzy na bieżąco obserwują życie naszego Kościoła potrafią podać niejeden przykład wspaniałych kapłanów, czy sióstr zakonnych, których służba Bogu i bliźniemu jest codzienną Ewangelią. Uparcie szukają zagubionych owiec i wybiegają by objąć syna marnotrawnego. Spotykam kapłanów, którzy całym sercem uśmiechają się do ludzi, którzy wymodloną mądrością, otwierają na słowo boże pogubionych i wątpiących.
Ktoś powie, to czemu się czepiasz? Ano dlatego, że ja widzę że ci, których Pan postawił na czele stada przestali być pasterzami, przewodnikami, a stali się (tak uważają) jego właścicielami, a to daleko nie to samo.
Mała dygresja. W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku media, ku rozbawieniu społeczeństwa, podawały tytuły różnych prac magisterskich i doktorskich. Autor jednej z prac magisterskich poświęcił ją zagadnieniu… optymalnej grubości skórki wypiekanego chleba. Ktoś przytomny zauważył, że może prościej byłoby zapytać przedwojennego piekarza. Piszę to bez żadnej złośliwości, może trzeba jak się nie wie, co to znaczy być autentycznym pasterzem popytać tych, którzy są dobrymi pasterzami. Może trzeba prześledzić pasterstwo tych, których ono doprowadziło do świętości, może trzeba prześledzić życiorys tych którzy, jak mówił lud boży, odeszli do Pana w opinii świętości.
Patrzę i słucham jak wielu ludzi, którzy myślą i czują (rzadkie połączenie) ogarnia słuszny gniew, którzy za św. Pawłem wołają, aby ci którzy kierują naszym Kościołem, odmienili swoje myślenie. Nikt nie chce, aby to wołanie przerodziło się w agresję, ale bezsilność słusznego gniewu, jest prostą drogą do obojętności. Jeżeli tak się stanie, to znaczącą odpowiedzialność poniosą starsi naszego Kościoła, i choć niejeden raz krytykuję ich postawę, to satysfakcji z tej ich odpowiedzialności, nie będę miał żadnej.
Rozglądam się i myślę, że może to ja błądzę, może dałam się zamanewrować, ogłupić i wtedy taki tekst jak pański dodaje otuchy – zgadzam się z każdym słowem tego artykułu! Tylko, że ciągle brak tego kogoś kto uderzy dłonią w pulpit i krzyknie DOŚĆ!!!
Może jednak coś się już zaczęło budzić np. ostatniej niedzieli w trakcie listu (wiadomo czyjego) niektórzy wychodzili z kościoła a w niektórych kościołach go nie czytano… MartynaBe
Dziękuję. Mnie takie komentarze też dodają otuchy. Serdecznie pozdrawiam, miło nie być samemu.
Wytłuszczone przez Pana akapity tekstu to krystalicznie czyste kłamstwa! Nie sposób jest polemizować z wszystkimi opisanymi tu szalbierstwami, ograniczmy naszą uwagę do poniżej cytowanego fragmentu.
Pisze Pan:
„dość nienawiści płynącej z ust polityków rządzącej partii”
Proszę numerycznie przytoczyć i wymienić przykłady owej nienawiści polityków partii rządzącej i oczywiście polityków opozycji, tak abyśmy mogli obiektywnie stwierdzić, że dzieli je przepaść i mieli pełne rozeznanie w temacie.
Dopuszcza się Pan bezmyślnie wypowiadanych, bardzo ciężkich, kłamliwych oskarżeń.
Ja mówię: SPRAWDZAM!
Zmierzymy Pana wiarygodność.
Piotr
Może ja zacznę w temacie, żeby zmotywować Pana do wyjaśnień.
W sobote odbył się pogrzb bardzo zasłużonego dla naszego kraju śp. Marszałka Seniora pana Kornela Morawieckiego.
Na Fb funkcjonuje GRUPA o nazwie nomen omen „Polska bez hejtu”, popierana i polubiana przez bardzo wielu polityków Platformy Obywatelskiej.
Proszę poczytać w jaki sposób Pańscy koledzy (zdeklarowani przeciwnicy hejtu) żegnali tego zasłużonego człowieka:
https://twitter.com/stanczykmaciej/status/1178776820579217409