Pragnienie sprawiedliwości jest wpisane w nasze człowieczeństwo. Każdy z nas chce, aby traktowano go sprawiedliwie. Odmowa tej sprawiedliwości jest traktowana jako zamach na godność człowieka. Jest faktem jak wielu ludzi cierpi z powodu braku tej sprawiedliwości. To ich dotyczą słowa Jezusa:” Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni”. Bóg Ojciec gdyby zechciał w pełni skorzystać ze swoich prerogatyw sędziego sprawiedliwego, musiałby zetrzeć nas na proch. Pięknie i jakże prawdziwie mówi o tym psalmista:” Jeśli zachowasz pamięć o grzechach Panie, Panie, któż się ostoi?” Bóg może tę sprawiedliwość, która jest Jego atrybutem, zamienić na miłosierdzie. Dlaczego i jak to czyni jest Jego tajemnicą i nic nam do tego.
Konsekwencją ludzkiej sprawiedliwości jest kara za zły czyn, aczkolwiek ta konsekwencja jest negowana przez tych, którzy na tę karę zasłużyli. Jak wiadomo w więzieniach niemal zawsze siedzą ludzie niewinni. Gdyby nie ponury kontekst, zabawne byłoby to, że za karą śmierci są osoby… na tę karę skazane. Ściślej rzecz biorąc są za karą śmierci dla tych, którzy na nią zasłużyli, oni nie zasłużyli, więc w stosunku do nich jest ona niesprawiedliwa. Bardzo dawno temu był człowiek, który uważał, że na tę karę zasłużył. To pierwszy święty Kościoła szerzej znany pod ksywą „dobry łotr”.
Kara ma, czy powinna mieć oprócz sprawiedliwej odpłaty za uczynione zło, zadanie przywrócenia jakiegoś wewnętrznego ładu w osobie ukaranej. Ma skłonić sprawcę zła do nawrócenia, które spowoduje odwrót od czynienia zła. Tak rozumiana kara jest szansą dla ukaranego i nieludzkie jest mu jej odbieranie. To jest też główny sprzeciw wobec kary śmierci, bo uniemożliwia, ona owe nawrócenie, a także, choćby w minimalnym stopniu, naprawienia wyrządzonego zła. Dla chrześcijanina to powinien być argument rozstrzygający, przeciwko stosowaniu tej kary.
W cywilizowanych systemach karnych nagrodą za dobre wykorzystanie szansy danej skazanemu przez społeczeństwo, jest zatarcie tej kary. Obwiniony może w pełni wrócić do społeczeństwa. Smutno patrzeć na osoby uważające się za chrześcijan, którzy nie mogąc inaczej, słowem chcą zatłuc ludzi, którzy odpokutowali za swój czyn i naprawili zło. W ich mniemaniu niektóre winy, niekoniecznie najcięższe, powinny być nieśmiertelne i nieustannie karane. Dzieje się tak szczególnie gdy dotyczy to osób znanych. Myślę, że stoi za tym dość prymitywny interes. Ludzie popełniają wiele obrzydliwych i podłych czynów, które nie podlegają pod kodeks karny i dla równie wielu jest to wystarczający powód, by je usprawiedliwiać.
Tak jak ze sprawiedliwością łączy się kara, tak z karą związane jest przebaczenie. Przebaczenie winy jest nieraz błędnie rozumiane jako rezygnacja z wymierzenia kary. To jednak nie jest takie proste i oczywiste. Kara jak wcześniej pisałem ma swoją ważną rolę w odzyskaniu przez ukaranego wewnętrznego ładu. Może to głupio zabrzmi, ale kara jest także wyrazem łaski i nadziei, że ten porządek moralny zostanie w sercu i umyśle skazanego, przywrócony. Jest faktem i to powszechnym, że bardzo wielu, a kto wie czy nie wszyscy obwinieni, gotowi byliby z tej w ich mniemaniu „łaski” zrezygnować byle tylko uniknąć kary. Zdarzają się jednak przypadki, że przestępca nie mogąc poradzić sobie z brzemieniem winy, sam zgłasza się po karę. Jakie miejsce w tym wszystkim ma przebaczenie? Jest w moim przekonaniu jakąś trudną do przecenienia, wielkodusznością pokrzywdzonego dla sprawcy. Przebaczenie zdejmuje z sumienia sprawcy ciężar, którego żadna nawet największa kara, nie jest w stanie uczynić. Sprawca wolny od tego ciężaru, może zacząć nowe, już ukierunkowane na dobro, życie.
Wielkość daru przebaczenia, może też otworzyć na nowe życie, życie pozbawione ciężaru nienawiści, osobę pokrzywdzoną. Dla każdego chrześcijanina przebaczenie, choć nieraz niewyobrażalnie trudne, jest heroicznym naśladowaniem Tego, który na krzyżu modlił się do Ojca, by odpuścił Jego katom. Przebaczenie jest łaską udzieloną sprawcy z głębi serca człowieka skrzywdzonego, nie może więc być wymuszone. Nie oceniam, ale zastanawiam, co dzieje się w duszy tych ludzi, którzy przychodzą oglądać egzekucję mordercy ich dziecka, żony, męża, czy innego bliskiego. Czy w tym momencie czują ulgę, czy ich żal ulega zmniejszeniu, czy nasyciwszy wzrok obrazem umierającego człowieka, nareszcie oddychają spokojniej? Nie wiem, nie oceniam, ale nie wydaje mi się. Może w pierwszej chwili odczuwają satysfakcję, ale jak długo można się tym cieszyć?
Mimo woli płynnie przechodzę do tematu zemsty. Zemsta nie ma nic wspólnego ze sprawiedliwością i karą, jest zaprzeczeniem przebaczenia. Jest odpowiedzią zła na zło. W jakiejś mierze zrównuje kata i ofiarę. Jest rezygnacją z błogosławieństwa dla tych, którzy pragną sprawiedliwości. Zemsta wbrew głupiemu powiedzeniu, nigdy nie jest słodka. Pragnienie zemsty jest tak naprawdę pragnieniem, aby razem z krzywdzicielem spotkać się w… piekle. Czyż nie lepiej za cenę przebaczenia spotkać się z nim w lepszym towarzystwie i to na całą wieczność? Czyż nie lepiej spotkać się przed obliczem Boga, o którym kochany Franciszek mówi, że On nigdy nie męczy się przebaczaniem?
Kara wymierzana przez sąd nie ma na celu nawracania, lecz zmuszenia winowajcy do pokrycia kosztów. Wybaczenie dotyczy stosunków prywatnych i w sprawach sądowych albo nie występuje, albo nie ma praktycznego znaczenia, choć czasem się o nim wspomina.
A brak wybaczenia dla kogoś, kto nas długotrwale krzywdził, nie może prowadzić do Piekła, bo to by było niesprawiedliwe. Mam w swoim życiu doświadczenie „długotrwałego dręczenia” i uważam, że brak wybaczenia i zerwanie stosunków jest w tym przypadku normalne. Reakcja na zło, nawet „niewłaściwa”, jest tylko reakcją i wina spada na tego, kto ją wywołał – poza skrajnymi przypadkami nieadekwatności.
Pozdrawiam.
I odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy….
Dziękuję za pozdrowienia i komentarz. Integralną częścią kary jest nie tylko sprawiedliwa odpłata, ale jak mówią specjaliści – resocjalizacja ukaranego, tak by po jej odbyciu mógł wrócić do społeczeństwa i więcej nie popełniać zła. To miałem na myśli mówiąc o nawróceniu. Ten termin kojarzy się raczej z wiarą i nieraz takie nawrócenie faktycznie ma miejsce, w końcu po to są kapelani więzienni, po to do więźniów przychodził także Franciszek. To że ta resocjalizacja w naszych warunkach wygląda kiepsko, to inna sprawa. Proszę też zwrócić uwagę na to, co działo się w RPA, to tam powstała słynna Komisja Prawdy i Pojednania, własnie pojednania, a to nie jest możliwe bez przebaczenia. Słuchałem świadectw ludzi, którzy przebaczyli swoim oprawcom, to jest trudna do zrozumienia świętość tych pierwszych. Brak kontaktów z krzywdzicielem jest zrozumiały, ale co ma do tego przebaczenie? Oczywiście to jest dobrowolna decyzja naszego serca, zawarta w „Ojcze nasz”. Reakcja adekwatna jak pisze Pan, to jest własnie sprawiedliwa kara, zemsta jest czymś zupełnie innym, to że ktoś zrobił zło, nie jest wytłumaczeniem dla kolejnego zła, choć jak napisałem, staram się zrozumieć ludzi, którzy w swoim bólu, chcą czegoś więcej niż kary dla sprawcy. Jezus uchyla zasadę „oko za oko, ząb za ząb”. Również pozdrawiam! Rafał
Dziękuję za ciekawy wpis. Chciałbym dodać kilka uwag. 1. Myślę, że gdy my wierzący w Jezusa Chrystusa, zastanawiamy się nad sensem kary, miłosierdzia itd., wiele światła daje nam postępowanie Pana wobec Dobrego Łotra. M.in. warto zwrócić uwagę, że Wcielone Słowo wybaczyło, ale dopuściło do wykonania na Łotrze kary, jakże surowej, aż do końca. 2. „Sprawiedliwość” w Piśmie Świętym jest czymś o wiele głębszym, niż stosowaniem pewnych kryteriów. Wiąże się z naszym nawróceniem i można ją właściwie tłumaczyć jako „świętość”. To rozumienie niestety zostało zatarte. To nie zmienia sensu wypowiedzi Autora, ale go pogłębia. 3. Co do kary śmierci, to właśnie ona może przyczynić się do nawrócenia zbrodniarza, że wspomnę o Jacquesa Fescha. 4. Co do „nie oceniam”, to Autor chyba jednak ocenił, chociaż ostrożnie. 5. Zgadzam się z Autorem, kiedy pisze – nieco upraszczając – o potrzebie uwzględnienia resocjalizacji. Dodam tylko, że wpływem pozytywnym z punktu widzenia polityki kryminalnej jest zastraszenie sprawcy, gdy nie dochodzi do resocjalizacji. Serdecznie pozdrawiam Autora wpisu.
Bardzo dziękuję. Przepraszam, że dopiero dzisiaj zatwierdziłem, zagapiłem się . Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję. Rafał