Zdarzyło mi się kiedyś czytać wywiad ze znanym fizykiem. Dziennikarz zadał mu pytanie o sukcesy polskiej nauki w świecie. Okazało się, że bardzo ważne naukowo i prestiżowe stanowisko w Ośrodku Badawczym CERN piastuje polska pani profesor. Co wobec tego trzeba zrobić- pyta redaktor, aby ta ważna informacja dotarła do naszej opinii publicznej? Fizyk spokojnie odpowiada – koleżanka musiałaby się rozebrać. No to jesteśmy w domu.
Ta gorzko – ironiczna anegdota świetnie oddaje naturę wielu mediów i niektórych osób, które koniecznie chcą zaistnieć w świadomości mas. Część z nich traktuje radę fizyka w sposób dosłowny. Jeśli jakaś pani celebrytka pokaże się publicznie w stroju, nazwijmy to, niekompletnym, może mieć pewność, że nazajutrz jej zdjęcia „obiegną” Polskę. Panowie na ogół się nie rozbierają, ale zawsze mogą się oryginalnie wypowiedzieć na temat seksu i efekt jak wyżej. Nagość w różnych formach i odsłonach sprzedaje się wyśmienicie, rozbieranie się jest czynnością nieskomplikowaną, ujawnianie „nagich” instynktów również, więc biznes ma się dobrze. O tym, że jest to biznes może najbardziej widowiskowo przekonują nas nasi celebryci polityczni i ci, którzy do tej kategorii aspirują. W ich sytuacji rozbieranie się, z różnych zresztą względów, byłoby raczej niewłaściwe, muszą więc poszukać czegoś innego, równie łatwego a jednocześnie zapewniającego im „nieśmiertelną” sławę.
Czymś takim ostatnio stał się prymitywny, wulgarny i agresywny ateizm. Nie ma on oczywiście nic wspólnego z racjonalną i rzeczową krytyką negatywnych zachowań ludzi wierzących, którzy rzecz jasna popełniają błędy. Część bohaterów tego show to ludzie z tytułami naukowymi, którym nie można odmówić inteligencji. Można by więc oczekiwać, że do promowania własnej osoby wykorzystają swoją wiedzę, ale to jak już wiemy, nie gwarantuje sukcesu.
Wszakże jest też inna, może nieco wstydliwa przyczyna. Otóż ich osiągnięcia naukowe, artystyczne, dziennikarskie, także polityczne są, jakby to ładnie powiedzieć, średnie i nie zapewnią im rozgłosu. Trzeba się przyłożyć do produkcji na którą jest, jak im się wydaje, popyt. No to produkują. Produkują takie bzdury, które przede wszystkim uwłaczają ich inteligencji. Mamy więc na ten przykład postulat aby w naszym kraju było więcej kultury niż… Watykanu. Kłopoty budżetowe, ale także nie dożywienie dzieci, kiepską służbę zdrowia, słabą edukację , to wszystko można pozytywnie zmienić zabierając Kościołowi, czyli nam chrześcijanom, pieniądze. A jakby tak księżulom mocniej dokręcić śrubę, to nawet znalazłaby się kasa na walkę z globalnym ociepleniem. Szkoda tylko, że autorzy tych genialnych przemyśleń, nie wiedzą, że nie są oryginalni.
Spieszę więc z informacją, że popełniają plagiat. Takie same przemyślenia miał w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku niejaki towarzysz Wiesław (info dla młodzieży- tow. Wiesław to komunistyczna ksywa Władysława Gomułki sekretarza Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej) Wykształcenie całkowite towarzysza Wiesława to dyplom szkoły siedmioklasowej. Brakuje tylko hasła, słowo daję było takie,” Coca – Cola – imperializm” i już mamy powrót do ustroju „ludu pracującego miast i wsi”. Idę o zakład, że kiedy po pracowitym dniu różnych wystąpień w czasie których nasi bohaterowie edukują otumaniony przez kler naród, wreszcie siadają z kieliszkiem dobrego alkoholu, to mają „ubaw po pachy”. No bo jak tu radośnie się nie pośmiać, że „ciemny lud” kupuje ich złote myśli. A sondaże rosną i rosną niczym mury z piosenki J. Kaczmarskiego, a zadowolenie z oczekiwanych diet płynie hen w nieba dal. A może dzieci kiedyś będą się w szkołach uczyły jak to tatuś czy mamusia bohatersko znosząc krwawy terror czarnych agentów Watykanu, walczyli o Polskę wolną od tychże. A może po najdłuższym życiu (z całego serca im życzę), ktoś na ich nagrobku zamieści inskrypcję:” Przechodniu powiedz…”
Żal tylko serce ściska, że ci o których ludowe porzekadło mówi, że są pobożniejsi od papieża, a od Franciszka z pewnością, dostarczają im „paliwa”. Czytam właśnie przemyślenia pewnego aktora, który zapewnia, że w rankingu pedofilii, duchowni Kościoła katolickiego są na zupełnie przyzwoitym miejscu.
Temat do rozmyślania (to z Herberta) : płakać czy śmiać się?