Nie można przy pomocy nauki udowodnić, lub zaprzeczyć istnieniu Boga. Słowo „wiara” straciłoby wówczas swój sens. Nie muszę wierzyć, że pod moim oknem rośnie drzewo, ja wiem, że ono jest. Oczywiście możemy szukać dowodów na istnienie Boga, one mogą współtworzyć nasza wiarę, ale dopiero po naszej śmierci staniemy twarzą w twarz z Wszechmocnym i nasza wiara zostanie dopełniona.
Przypomina mi się w tym kontekście gdzieś zasłyszana anegdota. Przed wojną na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie znany świecki teolog miał cykl porywających wykładów o dowodach na istnienie Boga. Po ostatnim wykładzie publiczność zgotowała mu owacje na stojąco. Kiedy umilkły oklaski, teolog podziękował i stwierdził:” Wiecie Państwo, ja prywatnie to jestem niewierzący”.
Z tego co napisałem jasno wynika, że wszyscy jesteśmy wierzący, jedni z nas wierzą, że Bóg jest, a inni wierzą, że Go nie ma. Mogłaby to być pewna oczywistość, ale tu właśnie zaczynają się kłopoty. Kłopot polega na tym, że nasi bracia wierzący, że Boga nie ma, nie bardzo wiadomo dlaczego, uważają, że ich wiara jest bardziej racjonalna, mądrzejsza, lepsza po prostu. Kiedyś, za czasów słusznie minionych, tę ich wiarę nazywano światopoglądem naukowym, dziś nikt już raczej tak bezczelny nie jest, ale urojone przekonanie o wyższości tego światopoglądu, zostało i ma się dobrze. To ma praktyczne przełożenie na sprawy polityczne i społeczne. W myśl tegoż ministrowie, posłowie, sędziowie, nie mówiąc o prezydencie czy premierze, którzy wierzą, że Boga nie ma, są niemal z automatu lepsi od tych, którzy wierzą, że Bóg jest. Dyskredytuje się ich przy każdej okazji (patrz przyznanie odznaczenia kościelnego dla prezesa Trybunału Konstytucyjnego A. Rzeplińskiego) albo i bez okazji. Jedna z euro posłanek nazwała P. Prezesa przy tej okazji agentem państwa watykańskiego.
Wyjątkowo rzadko piszę o czyjeś złej woli, ale wobec tych, którzy w swojej bezmiernej pysze uważają się za lepszych, za bardziej godnych, tylko dlatego iż wierzą, że Boga nie ma, tę złą wolę trzeba stwierdzić. To są ci sami, którzy nie mogą pogodzić się z faktem, że Państwo, które jest naszą wspólną własnością, służy i wspiera tych, którzy wierzą, że Bóg jest i tych, którzy tej wiary nie podzielają.