„Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe. Wszystko zaś to pochodzi od Boga, który pojednał nas z sobą przez Chrystusa i zlecił nam posługę jednania” (2 Kor 5, 17-19)
Wszystko pochodzi od Boga. To jest podstawa naszej wiary, jej fundament. Wie o tym nawet zdolny przedszkolak uczęszczający na katechezę.
Wszystko pochodzi od Boga. Mamy to przekonanie głęboko ukryte w naszym sercu i umyśle. Nieco złośliwie można powiedzieć, że czasami zbyt głęboko.
Wszystko pochodzi od Boga. W codziennym bytowaniu skłonni jesteśmy raczej uważać, że wszystko pochodzi… od nas.
To przecież my pracujemy, zarabiamy, staramy się i tworzymy, a potem chwalimy się swoimi osiągnięciami. W porządku, niech tak będzie, Bóg nie chce nam odbierać naszego wysiłku i naszej pracy, to właśnie On polecił nam, abyśmy czynili sobie ziemie poddaną. Tylko czy my chrześcijanie jesteśmy świadomi, że nasza radość i sukcesy od Niego pochodzą, że to On jest ich źródłem i przyczyną?
Wszystko pochodzi od Boga. Czy potrafimy z tego faktu wyciągnąć wnioski, czy potrafimy za to dziękować Bogu i naszym bliźnim, którzy też przyczyniają się do naszego szczęścia?
Wszystko pochodzi od Boga. Nieraz człowiek w jakiejś koszmarnej pysze potrafi powiedzieć:” Wszystko co mam zawdzięczam tylko sobie, swojej pracy, swojej zdolności i wytrwałości” No pewnie! Mądrość pokoleń naukowców, artystów, doświadczeń przodków, też zawdzięcza sobie?
Jest tylko jedno, co zawdzięczamy sobie samym, a co z pewnością nie pochodzi od Boga i tą rzeczą jest nasz grzech.