Cokolwiek

 

                                                                                                                                                     „Zaprawdę powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych,  Mnieście  uczynili” ( Mt.25,40)

 

W innych tłumaczeniach zamiast słowa „wszystko”, mamy określenie „cokolwiek”. Wszystko, czyli także rzeczy niewielkie, to sugeruje również słowo „cokolwiek”. Można bez obawy zaryzykować stwierdzenie, że gdyby ludzie nawzajem czynili sobie choćby małe dobro, owo „cokolwiek”, to radykalnie odmieniłby się nasz świat.

Ustępuję miejsca w tramwaju starszym ode mnie. Nawet nie zauważam tego wysiłku, za to zauważam na twarzy tego, który siada zaskoczenie i niedowierzanie – ktoś nie musiał, a ustąpił. Komuś innemu odstępuję bilet, bo zapomniał wcześniej go kupić. Wchodzę do sklepu, uśmiecham się, mówię dzień dobry, dziękuję za pokazany, czy sprzedany towar, potem do widzenia. Załatwiam najlepiej jak potrafię brzemienną matkę dostosowując wymagania do możliwości jej stanu. Do trzyletniego malca kurczowo trzymającego się jej spódnicy „puszczam oko”, mały radośnie się śmieje, choć przed chwilą był lekko wystraszony. Prawda jaki jestem wspaniały ?

 Otóż nie, nie jestem wspaniały, mam z czego się spowiadać . Rzecz nie tyle we wspaniałości, do której niejednemu z nas daleko, ile w pewnej filozofii bycia, polegającej na tym, aby nie żałować innym wysiłku włożonego w powiedzenie dobrego słowa, miłego uśmiechu, gestu pomocy tam, gdzie jest on potrzebny. Chodzi o więcej niż tylko zdawkową, automatyczną  niejako grzeczność, raczej o drobny, ale dar, „ o cokolwiek” ale z serca płynące.

Jesteśmy wszyscy braćmi, dziećmi jednego Ojca, który jest w Niebie. Zostanie jednak to stwierdzenie dla nas na zawsze pustym frazesem lub teologiczną abstrakcją, jeśli pojęcia” brat” nie wypełnię treścią. Bratem jest mi wszakże i współpasażer, i sprzedawca w sklepie, i wielu innych anonimowych moich bliźnich. Owo „cokolwiek” jest jedyną szansą potraktowania ich  jak braci, choć być może niejednego z nich już więcej nie zobaczę.

Wierzę, że gdy kiedyś stanę twarzą w twarz z moim Stwórcą i wyjdą na jaw wszystkie moje przeniewierstwa i małości, to dobry Bóg wspomni na to, że uśmiechałem się do ludzi i… uśmiechnie się do mnie.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.