„A był w synagodze człowiek, który miał w sobie ducha nieczystego. Zaczął on krzyczeć w niebogłosy : „Och, czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku ?” (Łk 4, 33)
Paradoksalnie my też powinniśmy zapytać – czego chcesz od nas Jezusie ? Wiele wieków później od tego ewangelicznego zdarzenia Jan Kochanowski w pięknej pieśni pyta: „Czego chcesz od nas Panie…”
Jeśli wczytać się w Ewangelię, to tak naprawdę Jezus chce od nas niewiele. Krzyż nasz mamy dopasowany do naszych ramion i jeszcze obietnicę, że Bóg nie zgasi tlącej się świecy, a trzciny nadłamanej nie zniszczy. Trudno uznać za martyrologię oczekiwanie Boga, że będziemy uczciwi, sprawiedliwi, że nie będziemy krzywdzili naszych bliźnich, że nie rozmienimy naszego człowieczeństwa na byle co. Jeśli spełniamy te oczekiwania czy choćby staramy się je spełniać, to przecież nie wyrządzamy łaski i uprzejmości naszemu Stwórcy tylko… samym sobie.
Bóg tak, jak w pieśni Kochanowskiego, nie żąda niczego dla Siebie. Jeśli uczynimy ruinę za swojego człowieczeństwa, jeśli zaprosimy do siebie diabła, to zmarnujemy swoje, nie Jego – Boga, życie.
Warto o tym pamiętać, gdy mówimy : Bóg żąda, Bóg chce, Bóg wymaga.