Oczekiwanie na zrozumienie

                                              

 Jezus mu odpowiedział:” Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale później będziesz to wiedział”      (J 13, 7)

 

„…Panie, mówiłem, tam na gałęzi drzewa siedzi kruk. Rozumiem, że Twój majestat nie może się zniżać do mówiącego. Lecz ja potrzebuję znaku. Gdy skończę moją modlitwę, spraw, aby ten kruk odleciał. To będzie jakby skinienie w moją stronę na znak, że nie jestem zupełnie sam na świecie… I patrzyłem na ptaka. Ale on siedział nieruchomo na gałęzi. Wtedy znowu zwróciłem się do kamienia.

Panie, mówiłem, masz słuszność. Twój majestat nie może zniżać się do moich żądań. Gdyby kruk odleciał, byłbym jeszcze smutniejszy. Bo taki znak byłby znakiem danym mi przez kogoś równego – a więc znowu przeze mnie samego, znowu byłby odbiciem moich pragnień. I ciągle tkwiłbym w swojej samotności. I oddawszy cześć wróciłem.

Lecz wtedy właśnie moja rozpacz ustąpiła miejsca nieoczekiwanej radości…”

                                                                              Antoine de Saint Exupery  („Citadelle”)

 

Jakoś głupkowato uznaliśmy, że wszystko musimy rozumieć, na wszystko mieć odpowiedź, a każda nierozwiązana tajemnica źle świadczy o naszym rozumie. Niby tacy jesteśmy mądrzy, „rakiety unoszą nas w dal”, a tu trzeba, jedni ze wstydem, inni z pokorą, przyznać, że nie wszystko rozumiemy, nie wszystko wiemy, że tak wiele ze spraw jest nie „na naszą głowę” Rzucamy te nasze pytania w stronę Najwyższego i dziwimy się, a często i gorszymy, że On nie odpowiada nam na nie. Widać ma taki kaprys, zazdrośnie strzeże swoich tajemnic niby greccy bogowie na Olimpie.

To nie tak! Całe nasze życie od początku do końca jest wielką tajemnicą nie dającą się objąć rozumem. Pewnie, znamy schemat biologiczny powstania człowieka, no i co z tego? Jak wyjaśnić to, że z dwóch drobin ludzkiego ciała rodzi się niepowtarzalna w całym kosmosie istota ludzka? Znamy medyczne i psychologiczne podstawy bólu i cierpienia, a przecież za każdym razem stoimy bezradni wobec swojego i innych cierpienia. Jak wytłumaczyć to nasze cierpienie, jak połączyć je z cierpieniem Jezusa. Można na ten temat napisać już nie tylko książkę, ale całą bibliotekę i co z tego?

A może trzeba to zobaczyć nieco inaczej?  Jezus zna te wszystkie nasze tajemnice, zna wszystkie odpowiedzi, zna imię każdego z nas i po imieniu zwraca się do nas. On tak jak Piotrowi mówi : – Na razie nie wiesz, nie objaśniam ci wszystkiego nie dlatego, że mam taką boską zachciankę. Teraz to jest nie dla ciebie, to nie jest twoje dobro, może za rok, może za dwa, a może dopiero wtedy gdy przyjdziesz do Mnie na zawsze. Wtedy będę rozmawiał z tobą jak zwykł był rozmawiać przyjaciel ze swoim przyjacielem. Zaufaj Mi, to nieprawda, że od przybytku nie boli głowa, najczęściej boli i to bardzo. Przed tobą cała wieczność, niczego nie będę ukrywał przed tobą, będziesz w pełni radował się moją radością.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.