„Przeto czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie.” (1 Kor, 10, 3)
Autorzy relacji z życia pobożnych Żydów zwracają uwagę na jeden szczegół, jakże jednak ważny. Dla bogobojnych Żydów każda chwila życia, każda chwila dnia była Bożą chwilą. Praca, jedzenie, picie, odpoczynek, także pożycie małżeńskie miało charakter niemal sakralny. Czy to zmieniało wewnętrzną strukturę tych czynności ? Oczywiście że nie.
Cieśla musiał tak samo zbijać skrzynię, rolnikowi pot spływał po czole, spragniony z ulgą przełykał wodę, a chłopak tak samo starał się o swoją dziewczynę. Ale w tym codziennym zabieganiu rozmawiali ze swoim Bogiem, On stał obok nich. Oni wiedzieli, że On stoi obok nich, pewnie nawet nie musieli wierzyć, bo wiedzieli.
Gdzieś zagubiliśmy tę obecność Boga Żywego w naszym życiu. Pozostał, i to nie zawsze, odklepany rankiem „paciorek”, potem już tylko biznesy, spotkania, załatwiania, niekoniecznie uczciwe. Trochę głupio w to wplątywać Boga. Może lepiej już zasypiając „machnąć” jeszcze jeden „paciorek”, tak na wszelki wypadek.