Uczniowie i Piotr

 

 „Po upływie szabatu Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba, i Salome nakupiły wonności, żeby pójść namaścić Jezusa. […] Weszły więc do grobu i ujrzały młodzieńca, siedzącego po prawej stronie, ubranego w białą szatę; i bardzo się przestraszyły. Lecz on rzekł do nich:” Nie bójcie się. Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma Go tu. Oto miejsce gdzie Go złożyli. Lecz idźcie, powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi: Idzie przed wami do Galilei, tam Go ujrzycie, jak wam powiedział”.    (Mk, 16, 1-7)

 

Dlaczego to „i Piotrowi”, przecież Piotr był też uczniem, wystarczyłoby powiedzieć :” powiedzcie uczniom”. Biskup Ryś tłumaczy to następująco: Piotr mimo szumnych deklaracji o oddaniu życia za Nauczyciela w decydującym momencie zaparł się Go. Odwagi starczyło mu na tyle, aby w obecności Jezusa zgrabnie amputować ucho słudze arcykapłana. Zrozumiał swój grzech, gorzko zapłakał, ale stało się. Zapewne mniemał, że tym samym wykluczył się z grona uczniów Mesjasza. Gdyby Jezus nie wymienił jego imienia, pewnie by nie przyszedł na spotkanie z Nim.

Jezus bardzo często zwraca się do swoich uczniów i słuchaczy w liczbie mnogiej: powiadam wam, nawracajcie się, bądźcie czujni, ale gdy człowiek popełnia grzech wówczas Jezus woła go po imieniu. Woła – Ryszardzie , Tadeuszu, Zofio -przyjdźcie do Mnie! Każdy z nas niczym syn marnotrawny „odjeżdża w dalekie strony”, każdy popełnia grzech, który przecież jest niczym innym jak zaparciem się Jezusa. Dokładnie tak jak Piotr udajemy, że nie znamy Go, że nie słyszeliśmy jego głosu w Ewangelii i nie wiemy gdzie jest prawda. Ktoś inny „machnąłby na nas ręką”, jeszcze inny się obraził, odwrócił  plecami i „zapomniał” naszego imienia, a On woła i prosi – przyjdź!

W relacjach ludzkich zaparcie się znajomości, nie mówiąc o zdradzie, tę relację na ogół kończy, więź zostaje przerwana i „siedzimy obok siebie obojętni”. Mówimy o przekroczeniu jakieś linii, o tym że nie ma do czego wracać, że coś się skończyło. A Jezus mówi do mnie, mówi do ciebie: nic się nie skończyło, nie pamiętam twoich grzechów, czekam na ciebie, codziennie wychodzę i widzę gdy jesteś jeszcze daleko, nie oczekuję, że to ty wybiegniesz na spotkanie ze Mną, to ja biegnę, to ja rzucam ci się na szyję.

Każdy z nas ma jakiś słaby punkt swojej wiary, jednym z nich dla wielu z nas, jest fakt naszej indywidualności przed Bogiem. On nie mówi do kosmosu, On mówi, czeka , woła do każdego z nas oddzielnie, bo każdego z nas osobno „utkał w łonie naszej matki” i „wyrysował na swojej dłoni”. Jak napisał O. Wiesław Dawidowski, Bóg do końca walczy o każdego uwikłanego w grzech człowieka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.