Było i się skończyło!

                                      

 

„A o to dwa z nich tegoż dnia szli do miasteczka , które było na sześćdziesiąt stajów od Jeruzalem, na Imię Emmaus. A ci rozmawiali z sobą o tym wszystkim, co się było stało. I stało się: gdy rozmawiali i społu się pytali, i sam Jezus przybliżywszy się szedł z nimi. A oczy ich były zatrzymane aby go nie poznali” (Łk, XXIV, 13-16)

 

Najkrótsze podsumowanie takie jak tytuł – było i się skończyło. Zastanawiające jest dlaczego  nie rozpoznali Jezusa, dlaczego ich oczy były „zatrzymane”? Doskonale Go znali, chodzili z Nim, rozmawiali, pewnie nie jeden raz także spożywali posiłek. No to dlaczego?

Wytłumaczenia wydają się dwa. Jezus był tym samym, którego znali, ale oni wcześniej widzieli w Nim kogoś innego. Widzieli króla tego świata, który nie tylko wyzwoli ich spod rzymskiej okupacji, ale zapewni dostatek chleba i uwolnienie od chorób. Jezus wiele razy prostował te ich wyobrażenia o Sobie, ale kiepsko to do nich docierało. Widzieli i słyszeli to, co chcieli widzieć i to, co chcieli słyszeć.  I teraz, zamiast tego co dalej widzieli w swojej wyobraźni,  zobaczyli wędrowca takiego jak oni sami. Ich oczy zostały „zatrzymane”.

Jeszcze inną przyczynę podaje w swoich rozważaniach kardynał Schillbeeck:” Uczniowie w drodze do Emmaus byli bardzo rozczarowani i zalęknieni, ich silna dotąd wiara pękła. Szli z Jezusem, ale nie byli w stanie Go rozpoznać”. Oni poważni mężowie z Galilei przerazili się nawet opowieściami kobiet, byli tak przywiązani do swoich wyobrażeń, że nie byli w stanie przyjąć nawet dobrej nowiny, którą zwiastowały kobiety.

Wieki minęły a problem ten sam. Znów „Jak dawniej śnią nam się bożyszcza”, Jezus przyjdzie, załatwi, wyzwoli, komu trzeba da po łapach i zapewni pomyślność porządnym wśród których z pewnością znajdzie się i nasza skromna osoba. Jakiś datek, jakaś zamówiona intencja, dla wytrwałych nawet pielgrzymka do świętych sanktuariów i koniecznie buteleczka z wodą z „cudownego” źródełka. Towarzystwa ubezpieczeniowe niech przygotowują się do upadłości. Ale to jest klasyka, zatrzymajmy się jeszcze przez chwilę nad tymi oczami „zatrzymanymi” ich i naszymi. Jesteśmy i w gorszej, i w lepszej od nich sytuacji. Oni chodząc z Jezusem mieli możliwość poznać Go swoimi zmysłami, słyszeli Jego głos, widzieli dziejące się na ich oczach cuda. Ale jak się finalnie okazało i tak Go nie rozpoznali. Durnie nieraz słyszymy, a może i sami mówimy lub myślimy, że gdybyśmy my Go zobaczyli, to ho, ho! Widzieli Go i co? Ale jednocześnie znamy Jezusa ponad dwa tysiące lat, mamy historię poznawania tegoż Jezusa przez niezliczone pokolenia ludzi, którzy Mu zaufali. Mamy Kościół, który On założył i w którym jest i będzie do skończenia świata. To prawda, że ziemskie, ludzkie oblicze tego Kościoła bywa mocno niedoskonałe, ale On jest!

Jezus zostawił nam autorską „fotografię”, jest w każdym z nas, co jest  trudne do uwierzenia. Jest szczególnie, zgodnie z Jego słowami, w tych, którzy są prześladowani i we wszystkich, którzy źle się mają. Problem w tym, że my mamy listę alternatywną, listę tych w których według nas Jezusa nie ma. Ta lista jest coraz dłuższa, nieraz ją przedstawiałem, ale powtórzę wraz z niezbędnymi uzupełnieniami. Kiedyś zaczynała się od Żydów, masonów i komunistów. Żydzi zostali, bo to w końcu naród wybrany, masonów i komunistów zastąpili solidarnie wszyscy walczący (?) z Kościołem, w skrócie – lewacy, choć lepiej brzmi – lewactwo, lewactwo – rymuje się z „robactwo” a to ważna dla niektórych wskazówka. Uchodźcy dalej są na podium, szczególnie ci roznoszący bakterie i pierwotniaki i niezamierzający wyrzec się swojej religii. Pewną nowością są ci, którzy mniej kochają Ojczyznę i co gorsza kochają ją na swój sposób. Obecność Jezusa w nich jest co najmniej wątpliwa o czym świadczą wybitne autorytety polityczne i religijne. Ostatnio pewien ważny polityk wyciągnął logiczny wniosek, że z takich ludzi należy oczyścić Ojczyznę. Z pewnością nie ma Jezusa w skazanych na śmierć, stąd niewybredne ataki na kochanego Franciszka, który autorytetem zastępcy Jezusa na ziemi, orzeka, że wykonywanie kary śmierci jest sprzeczne z miłosierdziem Tego, który za nich też umarł na krzyżu. Katolicy „otwarci”, mają jak wiadomo otwarte drzwi do piekła i są pewne środowiska „prawdziwych katolików”, którzy z radością ich do tego piekła upchną. O osobach określanych jako osoby LGBT nawet szkoda wspominać, ten skrót trochę trudny w wymawianiu i odmienianiu, lepiej zastąpić starym, ale jakże wymownym określeniem – pedalstwo. Jedno słowo i wszyscy wiedzą jaka jest relacja między nimi a Jezusem. Lista osób w których nie ma Jezusa jak widać ma charakter dynamiczny, ewentualnym czytelnikom obiecuję, że będę ją na bieżąco aktualizował, w końcu jesteśmy chrześcijanami i takie sprawy nie mogą być dla nas obojętne.

Opowieść o uczniach idących do Emmaus ma piękne zakończenie. Oni mimo wszystkich swoich słabości jednak na końcu rozpoznali Jezusa. Ale nie powinno ujść naszej uwadze, że najpierw zaprosili Go, wręcz przymusili mówiąc – zostań z nami. Ostatecznie ich oczy otworzyły się przy Eucharystii. To jest konkretna propozycja dla nas. Zaprosić Go, „przymusić”, aby został z nami, skorzystać z chleba, który kapłan łamie na ołtarzu. Uwierzyć, że On w tym Kościele, tak bardzo pobrudzonym naszymi grzechami, że On w tym Kościele,  na tym ołtarzu jest i będzie aż po kres naszych ludzkich dziejów.

 

 

4 komentarze do “Było i się skończyło!”

  1. Strasznie tu dużo pogardy ale zakamuflowanej ,żeby nie wszyscy poznali i żeby wyglądało na takie teoretyzowanie z delikatną pobłażliwością. Nie każdy jest chrześcijańskim filozofem, teologiem choćby nawet domorosłym. Czasem Rafał sam sobie zaprzecza. Pisze że Chrystusa każdy powinien sam znaleźć w Sobie, ale gdy go ktoś znajduje w mniej intelektualny sposób to już niedobrze : „jakiś datek”, „buteleczka z wodą z cudownego źródła” ( cudownego koniecznie w cudzysłowie!!!). Coś złego w takim zachowaniu? Skoro każdy ma szukać po Swojemu, no to niech szuka. Po co takie refleksje?
    Jedźmy dalej, komuniści i marksiści – lewactwo. No naprawdę, trudno o większą ignorancję. Lewica od korzeni jest po prostu wrogiem religii i kościoła. Zaczynając od Rewolucji Francuskiej przez Październikową po nazistowski socjalizm III Rzeszy. To nie Chrystus odsunął się od nich ( ani nie Kościół) tylko oni od Chrystusa i Kościoła. Skoro tak, to po co ich zmuszać. To nie „według nas” Jezusa w nich nie ma, tylko oni sami tak twierdzą. Podobnie z osobami LGBT. Większość z nich nie chce być z Chrystusem „za Pan brat”. On ich nie interesuje i świadczą o tym całym swoim życiem. Nie wszyscy oczywiście ALE WIĘKSZOŚĆ. Podobnie jak jest wszak wiele osób wierzących o poglądach lewicowych. Jednak w większości preferencje polityczne oraz seksualne pokrywają się ze stosunkiem do Wiary i Kościoła. Któż więc ma ich uszczęśliwiać na siłę? Przypomina mi się anegdota z pogrzebu sławnej poetki, noblistki. Była niewierząca a pogrzeb miał charakter świecki, tymczasem jeden z uczestników powiedział , że „ona pewnie patrzy na nas z góry”. No jak mogła patrzeć, skoro nie wierzyła w Boga ani w duszę nieśmiertelną?

    No i oczywiście ten mityczny Kościół „otwarty”. Na co on jest „otwarty” i kto podzielił katolików na „prawdziwych” i pozostałych?
    Jeden z księży znany jako szczególnie „otwarty” afiszował się kiedyś w mediach z tzw. artystą , który na koncertach darł Biblię i krzyczał „żryjcie to g…..o”. Za taką otwartość dziękuję. Taki ksiądz musi liczyć się ze sceptyczną oceną ze strony innych współwierzących. Ale to nie ma nic wspólnego z podziałem na katolików „otwartych” i „prawdziwych”. Należało by raczej zacytować jednego z popularnych bohaterów filmowych , że są „mądrzy i głupi”.
    I tak dalej i tak dalej.

    Z kontekstu wynika niewątpliwie , że Rafał zalicza siebie do katolików „otwartych”. Skąd więc tyle nietolerancji i pogardy? Z tekstu ewidentnie wynika, że Rafał już osądził – niestety jak zwykle innych. A przecież jest napisane NIE SĄDŹCIE A NIE BĘDZIECIE SĄDZENI.

  2. „Było i się skończyło!”

    Właśnie drogi Rafale, uważam, że było i nic się nie skończyło. Zasady wiary, Dekalog, i słowa Jezusa o jego umocnieniu nie zostawiają wątpliwości. Nasza wiara jest prosta i niezmienna od 2 tysięcy lat. Jeżeli niektóre nauki, skierowane przez św Pawła do jemu współczesnych ludzi, mogą być ze względu na zmieniającą się cywilizację nieco modyfikowane, to poszukiwanie współczesnego boga – pasującego do wszystkich dziwactw w imię „miłości” i tolerancji – już nie. I to są właśnie Twoje Rafale niewidzące oczy, w drodze do Emaus.

  3. W każdym zamęcie, w każdym popiele jest „gwiaździsty dyjament”, będzie kogo naśladować, będzie od kogo uczyć się wiary i poznawać Niewidzialnego. Będziemy patrzyli na opustoszałe plebanie i kościoły, z czasem też pewnie zamknięte. Skończy się wychodzenie na niedzielną Mszę św. dziesięć minut przed jej rozpoczęciem. Może trzeba będzie poświęcić parę godzin, by dotrzeć do otwartego kościoła, ale kiedy już w nim się znajdziemy, zobaczymy naszych bliźnich, którzy faktycznie chcą w nim być. „Ucieszymy się sobą, ucieszymy się radośnie, gdy kapłan z ludu i dla ludu dokona na ołtarzu cudu przemiany chleba i wina w Ciało i Krew Pańską. Będziemy z uwagą słuchali, gdy od tego ołtarza będzie nam głosił Dobrą Nowinę o Panu, który nigdy nie zmęczy się przebaczaniem naszych grzechów, który nigdy nie zmęczy się miłosierdziem wobec każdego człowieka. Poprzez dar swojego kapłaństwa będzie nam przybliżał najważniejsze przykazanie miłości Boga i człowieka.”

    To twoje słowa z poprzedniego wpisu, i jak zrozumiałem ty chciałbyś być tym „kapłanem z ludu”. To nic innego tylko retoryka protestanta albo guru jakiejś sekty. To nie jest twórcza krytyka jakiegoś kapłana, który może nie rozpoznał swojego powołania, ale krytyka Kościoła, który powołał do życia Jezus Chrystus. To jest działanie ubrane w twoją filozofię rozwalania Kościoła pod pozorem wielkiej troski. Nawet okupant niemiecki nie odważył się na tak radykalne słowa w okupowanych krajach, o pustych kościołach i pustych plebaniach – jak ty to robisz. Uderzać w Kościół w Polsce, to uderzać w naród i państwo.
    Jeżeli jednak taki biedny Kościół z kapłanami z ludu i zejściem do katakumb, jest twoim marzeniem, to nie musisz tak długo czekać, tylko wyjedź tam, gdzie kościoły są rozwalane przez potężne koparki, albo wybuchy bomb.
    Chyba jednak nie rozumie twoich wywodów i szkoda tu zaglądać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.