Rewolucja – wczoraj i dziś

 

 Słowo „rewolucja” nie kojarzy się dobrze, choć są przykłady gdzie użycie tego słowa pozbawione jest pejoratywnego wydźwięku. Rewolucje polityczne, bo tak trzeba to uściślić, które miały miejsce w XIX i XX wieku budzą grozę. Przyniosły śmierć milionom ludzi i niewyobrażalne cierpienia tym, którzy tej śmierci uniknęli. Czy wobec tego świadoma tego faktu ludzkość, raz na zawsze zrezygnowała z takiego sposobu przejmowania władzy? Niestety, wydaje się że nie.

Niewątpliwie zmieniła się otoczka rewolucji. Stała się ona nieco bardziej cywilizowana. Jej funkcjonariusze chodzą w garniturach i nie budzą przerażenia swoim wyglądem. Niezmienna pozostaje relacja rewolucjonisty do podmiotu rewolucji czyli ludu. Jest to relacja pogardy do ciemnego ludu, który wszystko kupi.

Rewolucje zawsze wybuchały z ważnych przyczyn, tego nikt nie kwestionuje i zawsze miały gotową receptę jak te przyczyny usunąć. Mottem każdej rewolucji było i jest, że cel uświęca środki. Cel był niezmiennie szlachetny, środki niezmiennie złe.

Podstawową różnicą między demokratyczną zmianą władzy, a rewolucyjną jest głębokie przekonanie rewolucjonistów, że wszystko co było przed rewolucją jest śmietnikiem historii. Ale tu istotne zastrzeżenie. Niemała część rewolucji odbywa się… demokratycznie. Dziś rewolucji, przynajmniej w naszym kręgu cywilizacyjnym, nie robi się przy pomocy karabinów maszynowych. Wystarczy umiejętna propaganda (jeszcze raz przypomnieć wypada, że „ciemny lud” wszystko kupi), wystarczy wizja raju na ziemi (któż by nie chciał w nim żyć), wystarczy podsycanie lęków społecznych – nieważne prawdziwych czy urojonych, i władzę można zdobyć przy pomocy kartki wyborczej. Że to nie etyczne, że to kłamstwo? No nie, proszę mnie nie rozśmieszać. Ale wracamy do tych sprzed rewolucji. Ci którzy zarządzali tym przedrewolucyjnym śmietnikiem są mierzwą, są animalną częścią tegoż śmietnika. W zależności od uwarunkowań lokalnych mogą być zdrajcami, targowiczanami, pachołkami ulicy i zagranicy. Mogą być drugim sortem, złodziejami i komunistami, mogą kochać mniej Ojczyznę i wtedy trzeba z nich oczyszczać tę Ojczyznę. Ilość przypisywanego im zła, ogranicza tylko wyobraźnia. W demokracji każda partia, każda władza uważa, że jest lepsza od poprzedniej i jest to zrozumiałe. Rewolucjoniści uważają, że ich partia, ich władza jest absolutnie doskonała i to twierdzenie zyskuje rangę religijnego dogmatu. Każdy kto chciałby chociaż w myśli ten dogmat zakwestionować, popełnia „zbrodnię myśli” i powinien zostać wykluczony ze społeczeństwa. Skoro zostały przedstawione ogólne zasady rewolucji, to pora na wymienienie konkretnych działań rewolucjonistów.

1/ Prawo

Kiedyś rewolucjoniści ustanawiali całkowicie nowe, dziś są bardziej pragmatyczni. Sąd konstytucyjny trzeba zmienić najszybciej jak to możliwe, co do reszty wystarczy „twórcza” interpretacja”. Prawo to nie matematyka czy fizyka. Można je naginać, przeginać, wyginać, coś może być na krawędzi tego prawa, albo tuż za nią. Jeden przepis można traktować ortodoksyjnie, inny wręcz przeciwnie. Możliwości jest niesłychanie dużo i zależą one wyłącznie od sprytu i cwaniactwa tych, którzy o tym decydują.

2/ Sędziowie

To jest słaby punkt każdej rewolucji. Można oczywiście ich wyrzucić, a ciemnemu ludowi wytłumaczyć, że to… złodzieje i kasta, ale trzeba znaleźć nowych. Problem w tym, że sędziowie to nie sprzedawcy marchewki, skąd więc ich wziąć? Jakaś ilość chętnych do taplania się w błocie zawsze się znajdzie, ale to i tak za mało. W tych warunkach sędziów, którzy delikatnie mówiąc nie wykazują rewolucyjnego zapału, trzeba „przycisnąć” do ściany, albo by użyć modnego terminu – zgrilować. Część „wymięknie”, reszta się wykruszy.

3/ Media publiczne

Z definicji są publiczne, bo ich utrzymanie bierze się z podatków wszystkich obywateli, także tych, którzy nie są entuzjastami rewolucji. Od podatków ważniejsza jest jednak prawda, prawda nie tylko wyzwala, ale przede wszystkim pozwala kontynuować rewolucję. W stanie wyższej konieczności rewolucjoniści, zwani także suwerenem, przedstawiają swoją prawdę, „swoja prawda” jest autorską modyfikacją prawdy jako prawdy, ale suweren ma do tego prawo (patrz punkt pierwszy). Są oczywiście media prywatne (niestety takie czasy), trzeba im utrudniać funkcjonowanie, trzeba na nie pluć, ale ostateczną rozprawę z nimi należy odłożyć do czasu kiedy ciemny lud nie tylko kupi każdą bzdurę mediów rewolucyjnych, ale padnie przed nią na twarz. Wówczas twarz szefa rewolucyjnych mediów rozjaśni uśmiech szczęścia, a na jego głowę spłynie błogosławieństwo szefa szefów, a potem nastąpi pokój i dobrobyt.

4/ Przekupstwo

Sprawa nie jest specjalnie skomplikowana. Pięknie i lapidarnie wyraził ją jeden z bohaterów „Pana Tadeusza” – dawali, to brałem. Znaczna część społeczeństwa jest wrażliwa na dawanie pieniędzy, a te, co wiadomo już od starożytności – nie śmierdzą i zawsze się przydadzą. Dawanie nie jest wprawdzie gwarancją rewolucyjnego sukcesu, ale niewątpliwie zwiększa jego prawdopodobieństwo.

5/ Kadry

Już nieboszczyk Lenin, „co w szklanej leży trumnie” ( M. Hemar) słusznie zauważył, że rewolucja to elektryfikacja i kadry (nie wiem czy w tej kolejności). Elektryfikację już mamy, zostają zatem kadry. Zasada działania jest prosta jak machanie cepem. Kadry muszą być nasze czyli rewolucyjne. Jeżeli jakieś stanowiska nie są obsadzone naszymi, to trzeba je odzyskać i obsadzić swoimi ludźmi. Wspomniany wcześniej tow. Lenin – ekspert od wszelakich rewolucji, twierdził, że nie ma przeszkód by kucharka była ministrem. No może z tą kucharką lekka przesada ( z całym szacunkiem dla pań kucharek), ale młody maturzysta, który gdzieś, komuś pomagał (zapomniałem w czym) z pewnością może być ministrem i spełnia wszystkie kryteria bycia bardzo ważną osobą.

6/ Kłamstwo

I na koniec stare, poczciwe kłamstwo. Wzorów do naśladowania wielkie mnóstwo, ale spójrzmy na to pierwsze z raju. Trzeba wziąć kawałek prawdy (faktycznie Bóg zabronił jeść owoców z jednego drzewa) i przedstawić jako całą prawdę, że Bóg zabronił spożywać owoców ze wszystkich drzew. To prawda, że wśród sędziów może trafić się złodziej, tak samo jak wśród lekarzy, nauczycieli czy…polityków, ale nazywanie ich wszystkich złodziejami jest obrzydliwym kłamstwem. Kłamstwo wymaga jednak trochę wysiłku czy może raczej inteligencji, a tej u rewolucjonistów jak na lekarstwo, wtedy zostaje metoda „na rympał”. Tę metodę stosuje się do szczególnie opornych na ideały rewolucyjne – bierze się kilof, łom, wyłamuje się drzwi domu, bierze łupy, a właścicielowi daje po mordzie.

Nie wiem czy to jest zgodne z prawami genetyki i przyrody, ale pogarda nigdy nie ginie, nigdy nie umiera. Czas kruszy mury i skały, ale pogarda jednego człowieka do drugiego, jest nieśmiertelna i odkłada się w DNA ludzkości. Ktoś dawno temu wybudował sobie wspaniały grobowiec, a dziś podziwiając tenże, zapominamy o kilkudziesięciu tysiącach ludzi wdeptanych w piach pustyni przy jego budowie. Ktoś inny postanowił na bagnach wybudować miasto i wybudował. Jego fundamenty ufundował na rzeszach ludzi, którzy w tych bagnach zostali na zawsze. Rewolucyjne wojsko utopiło we krwi powstanie w Wandei, jego ulubioną zabawą było podrzucanie do góry niemowląt, ten z rewolucjonistów, który nabił na swoją pikę najwięcej, wygrywał. Potem była jeszcze Kołyma, Oświęcim, kambodżańskie pola śmierci i radio Tysiąca Wzgórz, które nawoływało do zabijania Tutsich , wróć, zabijania karaluchów. Pogarda przetrwała i odnawia się jak Feniks z popiołów. A niemal zawsze zaczyna się niewinnie od pięknych haseł, wspaniałych planów i zamierzeń i zawsze pojawia się ktoś, kto według swojego mniemania został obdarzony „iskrą bożą”, by zmieniać ten świat, by nikt nie musiał czekać na królestwo boże. Po co, skoro można je mieć od razu.

 

 

6 komentarzy do “Rewolucja – wczoraj i dziś”

  1. Ma Pan prawo do swoich poglądów politycznych w stylu „totalnej opozycji”. Również do swojego rozumienia totalitaryzmu, chociaż już nie do insynuacji, że polityka rządzącej obecnie w Polsce prowadzi do obozów koncentracyjnych, łagrów. Umieszczając jednak wpis tego rodzaju na portalu religijnym, uznał Pan je za coś więcej, niż swoją prywatną opinię. Cóż, bywało na Deonie gorzej.W każdym razie poczucie słuszności moralnej Pana nie opuszcza. Szkoda.

  2. Tym razem Rafał pojechał „na ostro”, jego prawo. W końcu po coś jest ten blog. Dużo w poprzednich tekstach filozofii ( niby przesyconych duchem chrześcijaństwa) ale dziś już bez filozofii. Po prostu tekst polityczny. Ok. Zaczynamy:
    ad1) Czy ta opisywana w pierwszym punkcie pogarda dla prawa dotyczy koalicji miłościwie nam panującej w poprzednich dwóch kadencjach? Mające obecnie tyle szacunku i uwielbienia dla praworządności partie będąc u sterów Państwa nie wykonały aż 49 wyroków TK. Jak rozumiem, „spryt i cwaniactwo” są dobre gdy korzystają z niego ci znajdujący się po właściwej stronie. Gdy korzystają „ci drudzy” ooo, to wtedy be! O tym mówił już bohater jednej ze szklonych lektur imieniem Kali. Gdy „Kali ukraść krowy…” no to wiadomo. Ciekawa jestem co też Rafał miał na myśli pisząc „Sąd Konstytucyjny trzeba zmienić najszybciej jak to możliwe”? O ile dobrze pamiętam wszelkie zmiany były przeprowadzone ZGODNIE Z PRAWEM, a jeżeli Rafał ma inne zdanie to jestem gotowa do polemiki.
    Natomiast pisanie o „naginaniu, wyginaniu”….. Słowa, słowa, słowa – wszystko można napisać, tylko konkretów brak.

    ad2) Sędziowie nie są „Świętymi Krowami” i nie spadają z nieba , ani nie zstępują z Olimpu. Jak do tej pory sędziowie byli wybierani przez sędziów BEZ ŻADNEJ KONTROLI DEMOKRATYCZNEJ. A przecież są 3 władzą! Władzą która ma tak naprawdę najwięcej „WŁADZY”! To że stan sędziowski jest przeciwny zmianom to oczywiste i nawet na swój sposób zrozumiałe. Zmiany zagrażają ich interesom. W interesie obywateli jest aby władza sądownicza podlegała choćby w najmniejszy stopniu weryfikacji demokratycznej. We wielu, bardzo wielu krajach europejskich w tym w krajach UE, sędziowie są wybierani w sposób ściśle powiązany z demokratyczną reprezentacją społeczeństwa. Czyli przez polityków po prostu, w bardziej lub mniej bezpośredni sposób.

    ad3)
    Kiedy media publiczne sprzyjały poprzedniej władzy, nie słyszałam sprzeciwu. Ja rozumiem postawę zaprezentowaną przez Rafała w sposób bardzo prosty. Jak media prywatne szczują, manipulują i kłamią to jest ok. Gdy media publiczne , KTÓRE SĄ JEDYNYMI KTÓRE WYPOWIADAJĄ SIĘ O RZĄDZĄCYCH OBIEKTYWNIE ( RZADKO) I Z POZYTYWNYM ZAANGAŻOWANIEM ( PRAWIE ZAWSZE) ) starają się aby przestrzeń medialna nie była zawłaszczona przez jednolity przekaz polityczny i światopoglądowy to be. Nie wiem też naprawdę co ma Rafał na myśli pisząc że ktoś utrudnia funkcjonowanie mediów prywatnych, no ciekawa teza.

    ad4)
    Tu sprawa prosta, poprzednia miłościwie panująca koalicja zabrała obywatelom 300 miliardów i rozdała … no nie, nie rozdała – sami sobie wzięli. Właściwie he, he odliczyli vat.
    ad5)
    Kadry. Kadry. Jeżeli wygrywa się wybory i zamierza się realizować swoje cele polityczne, w tym również obietnice wyborcze to ktoś to musi „robić”. Jeżeli jesteśmy odpowiedzialni za wykonanie jakiegoś zadania ale nie możemy tego zrobić sami ( czyli musimy mieć współpracowników) to chyba naturalne że chcemy współpracować z osobami do których mamy zaufanie.
    ad6)
    Kłamstwo.
    To prawda , że wśród księży może trafić się pedofil, ale nazywanie ich wszystkich zboczeńcami oraz bezustanny apel do Episkopatu o ciągłe przepraszanie to chyba przesada?
    Przepraszam, zapomniałam, Kali…..

    Obecnie rządzący nie są najlepszym rządem na świecie, popełniają sporo błędów ( zarówno zasadniczych jak i bardziej przyziemnych) ale jeśli można by pokusić się o jakieś krótki opis przyczyn zarówno sukcesu wyborczego jak i wciąż wysokich notowań w sondażach to chyba jedną z głównych byłoby właśnie wyzbycie się pogardy do społeczeństwa. Tej pogardy której nadal tak dużo okazują Młodzi Wykształceni Z Dużych Miast- i ich mentorzy.
    Niestety Rafał wpisuje się w ten trend, porównanie do Kołymy , Rwandy jest naprawdę hmmm… nie na miejscu, to najbardziej delikatne stwierdzenie. Te porównania to również zakamuflowana pogarda. Pogarda w stosunku do tych którzy myślą inaczej. Wg mnie Ci myślący „inaczej” zachowali po prostu trochę zdrowego rozsądku.
    Rewolucja zagraża nam rzeczywiście, ale jest to rewolucja światopoglądowa która „pełznie” do nas niby niepostrzeżenie, ale konsekwentnie. Może Rafał zająłby się tą rewolucją?

    .

    1. Zgadzam się zasadniczo z treścią komentarza. I bardzo cenię konkrety i odwołanie się do prawa (stanowionego). Dodałbym tylko dwie uwagi. 1. Wiedza prawnicza to jedno, kręgosłup moralny – drugie. 2. W Stanach Zjednoczonych widać np. ewolucję, która – bardzo upraszczając – myli uwzględnianie „znaków czasu” z przyjmowaniem kryteriów „tego świata”. U Autora bloga, czy szerzej, na Deonie widzę jednak niestety od dłuższego czasu taką tendencję, łączoną z przekonaniem, że konkretne rozeznania czy wybory są jedynie słusznym (dosłownie) zastosowaniem Ewangelii (vide kwestia uchodźców). Autor bloga jednak rozmawia, dyskutuje i za to jestem mu wdzięczny, czemu daję tu wyraz.

    2. Szanowna Saro. Nie skorzystam z zaproszenia do polemiki, bo ona nie ma sensu. Mamy tak radykalnie odmienny ogląd rzeczywistości, która nas otacza, że na chwilę dzisiejszą nie widzę szans na jakiekolwiek porozumienie. W Ewangelii nie jest powiedziane, że nie mamy mieć nieprzyjaciół, Jezus mówi tylko, że mamy ich kochać. Trochę oczywiście przesadzam z tą nieprzyjaźnią między nami, ale faktycznie żyjemy w dwóch różnych ojczyznach. Smutne to, ale na razie nie widzę z tego wyjścia, które satysfakcjonowało by obie strony sporu. Chcę jednak sprostować oczywistą nieprawdę. Nie wiem skąd masz informację o 49 nie wykonanych orzeczeniach Trybunału Konstytucyjnego. Wyobrażasz sobie co by robiła ówczesna partia opozycyjna gdyby nie było wykonane choć jedno? Trybunał ma przynajmniej trzy możliwości postępowania gdy wpłynie zapytanie o konstytucyjność ustawy.
      1/ Może daną ustawę odrzucić w całości jako niekonstytucyjną.
      2/Może uznać ją za zgodną z konstytucją
      3/Może wreszcie stwierdzić, że część ustawy jest zgodna z konstytucją, ale jej niektóre punkty nie spełniają wymagań konstytucyjnych, zwykle wtedy wskazuje co i w jaki sposób należy zmienić. Rząd może to zrobić, ale nie musi, może uznać, że ustawa w proponowanym kształcie nie spełnia jego oczekiwań i z niej zrezygnować. Jest to całkowicie zgodne z prawem i nie ma nic wspólnego z niewykonaniem wyroku Trybunału.

      1. Drogi Rafale.
        Informacja nt. ilości orzeczeń TK niewykonanych przez rząd PO-PSL jest powszechnie dostępna. Nie potrzeba wiele trudu aby do niej dotrzeć. Wg mnie nie te 49 przypadków to nie są sytuacje do których odnosiłby się punkt 3 powyższych możliwości. Co do zdania : Wyobrażasz sobie co by robiła ówczesna partia opozycyjna gdyby nie było wykonane choć jedno?
        A co by mogła zrobić, SKORO PRZESTRZEŃ MEDIALNA była wówczas w całości na „usługach” określonej opcji politycznej albo środowisk jej przychylnych? Nic by nie mogła. Wystarczy ją przemilczeć, tak jak przemilczano wiele innych kwestii w tamtych latach. Można by te kwestie wyliczać w nieskończoność, czy ktoś słyszał wtedy chociażby o pytaniach prejudycjalnych? A dzisiaj, jaki popularne słowa !
        W jednym się zgadzam, mamy zupełnie odmienny ogląd rzeczywistości. Nikomu nie odmawiam prawach do swoich poglądów, po to jest wolność , demokracja i tolerancja której w naszym pięknym kraju na szczęście nie brakuje. Niestety uważam , że nie wszystkie poglądy są słuszne a prawda rzadko kiedy leży „pośrodku”. To trochę tak jakby dwie osoby licytowały się ile to jest dwa razy dwa. Jeżeli jedna z tych osób odpowie że 4 a druga odpowie że 6, to to NIGDY NIE BĘDZIE 5!

  3. Zgadzam się z panią Sarą. A pan Rafał widzi rzeczywistość po swojemu, podobnie jak każą nam ją widzieć jedynie słuszne media.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.