„Tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem/ Polska jest Polską, a Polak Polakiem”
„Dziecioku jak on katolik, to on Polok” (moja św. pamięci ciocia)
Były czasy kiedy to utożsamienie narodowości polskiej i patriotyzmu z wiarą katolicką, wtedy bardzo powszechną, było do jakiegoś stopnia zasadne. Szczególnie w okresach wieloletnich niewoli miało swój głęboki sens. Ale Bogu dzięki to jest za nami. Dziś te frazy i im podobne są zwyczajną nieprawdą, co więcej są oburzające dla rzesz ludzi, którym nie można odmówić polskości, a którzy nie identyfikują się z wiarą katolicką czy tym bardziej z Kościołem Katolickim. Niezbywalnym prawem każdego człowieka jest wolność, choć mnie chrześcijanina to smuci, wolność od wiary w Boga też. Widać miał Bóg zamysł, by nas tą wolnością, bez przymusu wierzenia w Niego, obdarzyć a umarł na krzyżu za nas wszystkich, za tych którzy Go do tego krzyża, wtedy i dziś przybijali, również. Może się to nie podobać? Oczywiście, że tak, no to proszę pretensje kierować pod właściwy adres.
Śmiechu warto, ale mnie to też trochę się nie podoba, choć to nienajlepsze słowo, bardziej właściwe – jest mi żal. Znam wielu ludzi, jednych prywatnie, innych poprzez dzieła ich rąk, serca i umysłu, którzy są osobami nie podzielającymi mojej wiary w Boga Jedynego. Tak bardzo bym chciał spotkać się z nimi w Kościele i wspólnie odmówić Credo. Tak chciałbym , ale wiem, że to musi być ich wolna decyzja, a mnie nie wolno oceniać ich poprzez pryzmat ich niewiary, która tak naprawdę tylko Bogu jest znana.
Ostatnio coraz częściej słyszymy z ust prominentnych polityków i duchownych, że kto walczy (?) z Kościołem, walczy z polskością. Bzdura! To są dwa niezależne byty, owszem w naszej historii i kulturze przyjazne, czasem nawet tożsame jak wcześniej napisałem, ale oddzielne. Bóg nie utożsamia się nie tylko z żadną opcją polityczną, o czym wielu zapomina, ale także z żadnym narodem. Jego kryterium jest inne i pięknie przedstawił je św. Piotr w domu Korneliusza mówiąc: „ Przekonuję się, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Ale w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie.”
Przekonanie, że każdy niewierzący, który krytykuje Kościół w jego ziemskiej odsłonie, postępuje sprzecznie z polskością i patriotyzmem, jest politycznym i religijnym obłędem.
Oddzielna kwestia to ocena tych, którzy faktycznie walczą z Kościołem oszczerstwami i pomówieniami. Mogę oceniać ich działania, nie podzielać ich poglądów i dawać temu wyraz, ale na litość ja nie jestem sędzią ich polskości i patriotyzmu. Kiedy Jezus umierał na krzyżu też rzucano w Jego stronę bluźnierstwa i oszczerstwa. No i co? Mógł Jezus widowiskowo się „odwinąć” i choć na chwilę pokazać kto tu rządzi i kto ma rację. A On modlił się za nich, prosił Ojca o przebaczenie dla nich „bo nie wiedzą, co czynią”. Może dzisiejsi Jego wrogowie tez nie wiedzą co czynią, a jak my się zachowujemy? Przestańmy wreszcie udawać, nie tylko w tej kwestii, że czytamy Ewangelię. Ostatnio dowiedziałem się, że jestem „czerwoną zarazą” i „de(m)on ze mną”. Porównano mnie do okupanta niemieckiego, przy czym okupant był oczywiście lepszy ode mnie. O tym, że rozwalam Kościół, jestem guru sekty i protestantem(!), szkoda nawet wspominać. Dla mnie takie opinie to „rybka”, ale to jest komentarz katolika na katolickim blogu? To ma coś wspólnego z przesłaniem Ewangelii? A przecież można napisać: nie podoba mi się twoja opinia, nie zgadzam się z tobą, uważam inaczej. Można nawet napisać, że jestem brzydki, faktycznie lata ewentualnej urody mam dawno za sobą, ale nie trzeba bliźniemu z którym się nie zgadzam przypisywać roli diabła rozwalającego Kościół.
No to jeszcze kilka zdań na temat owego rozwalania. Wszyscy, nie chce mi się już wymieniać szczegółowo, więc w streszczeniu Unia Europejska, sprzysięgli się na zagładę naszej wiary. W wiejskiej parafii w której ostatnio uczestniczyłem we Mszy św. proboszcz powiedział, że na nabożeństwo majowe przychodzi… zero parafian, zero czyli nic, jak śpiewa lider „Budki Suflera”. Znam kilka wsi, gdzie wszyscy są ochrzczeni, a do kościoła chodzą dwie – trzy rodziny. To jest przepraszam wina UE i czegoś tam jeszcze, czy może tych konkretnych ludzi, którym się nie chce, albo nie czują takiej potrzeby, by choć raz w tygodniu stanąć przed Jezusem w Najświętszym Sakramencie? Aha, często jeszcze z pewną dumą oznajmiają, że oni „nie poszczą”. Mała dygresja. Jeszcze za czasów PRL-u na spotkaniu towarzyskim faktyczny, zasłużony opozycjonista przekonywał nas, że za wszystko, nawet za najbardziej absurdalne sprawy, jest winien komunizm. I wtedy jedna z naszych koleżanek stwierdziła:” Wiesz, jak ja sobie nie upiorę majtek, to za to odpowiadam ja, a nie komunizm”.
Czy jak ci wszyscy ochrzczeni, ale obojętni staną kiedyś przed Bożym tronem, to winę za tę swoją obojętną religijność zwalą na … UE, a Pan dobrotliwie poklepie ich po ramieniu i powie:” Masz racje stary, to wszystko przez tych ateistów z UE” i ochoczo wepchnie ich do nieba? Czy my naprawdę czasami nie zwariowaliśmy? Inna sprawa, jeśli chodzi o te wspomniane wioski, że kilku poprzednich proboszczów tej parafii prowadziło fantastyczną anty-ewangelizację, ale to już inna sprawa, na inny artykuł. Dla porządku dodam, że żaden z nich nie miał nic wspólnego z UE, masonami, żydokomuną, liberałami.
Może na zakończenie warto przytoczyć chińskie powiedzenie, jak najbardziej zgodne z duchem Ewangelii:” Jeżeli wytykasz kogoś palcem, to zauważ, że trzy pozostałe wskazują na ciebie”.